Mietka znam od wieków. Jeszcze zanim wyjechałem z kraju nad Wisłą byliśmy zatrudnieni u tego samego pracodawcy. Nie układało nam się z dyrektorem oddziału, który był po partyjnej linii i traktował firmę jak swój prywatny folwark. Takie to były wtedy czasy.
Potem ja wyjechałem a Mietek kontynuował zatrudnienie. Brał jednak udział w loterii wizowej. Wreszcie któregoś roku trafiło w niego. Aby jednak móc dostać się do Stanów, musiał mieć punkt zaczepienia i kogoś kto się nim zajmie na początku. Takie były loteryjne wymagania. Zwrócił się do mnie z prośbą o pomoc. Już wtedy byłem chwile w USA, mogłem zatem coś dla niego zrobić. To co udało miś się załatwić okazało się wystarczające i pewnego dnia Mietek zjawił się w Stanach. Początkowo mieszkał podobnie do mnie w New Jersey. Potem jednak okazało się, że ma znajomych w Chicago. Przeniósł się zatem do Illinois i podjął prace jako kierowca trucka. Robi to do dzisiaj.
Kilka lat temu wspólnie ze swoją żoną podjęli decyzje wyniesienia się z miasta. Znaleźli domek na pograniczu z Wisconsin z dużą działką. Czas był dla nich na zmiany. Truckerka Mietka i częste i długie nieobecności w domu nie wymagały mieszkania w mieście. Uciekli od zgiełku i postawili na spokój i ciszę. Żona Mietka przeflancowała się na ogrodnictwo i chowanie zwierząt on dalej jeździ w trasy a podczas domowych przerw pomaga jej koło domu.
Mają też słabość do zwierzaków. Posiadają obecnie konia, oślice, kozę i koźlęta, króliki, psy, koty. Mieli również osła ale ten zaczynał dobierać się do klaczy i trzeba było się go pozbyć. Zwierzaki mają swoje imiona i raczej żyją sobie jak na wolności.
Ostatnio podczas rozmowy z nimi, Agnieszka opowiedział mi historie klaczy. Matylda, bo tak ją nazwali służyła jako klacz rozrodcza w stadninie dłoni wyścigowych. Przystała się jednak do tego nadawać. Skazano ją na odstrzał, delikatnie mówiąc. Gdy się dowiedzieli moi znajomi zdecydowali się ją przygarnąć. Okazało się, że koń musiał przeżyć niezłą traumę w poprzednim miejscu. Doprowadzić do niej musiała kobieta, bo Matylda zdecydowanie nie tolerowała Agnieszki chociaż to właśnie ona spędzała z nią najwiecej czasu i opiekowała się nią bardziej niż Mietek, który był wciąż w trasie. Z opowieści Agnieszki wynikało, że po kilku miesiącach, była gotowa zrezygnować z dalszej opieki, bo klacz wciąż nie była w stanie jej zaakceptować. Widać koń to wyczuł bo zaczął doceniać starania swojej pani i odpłacać coraz większą akceptacją. I tak Matylda została. Ma swój wybieg i nie jest zamykana.
I tak z mieszczucha mój znajomy znalazł swoje miejsce z dala od miasta.
Lubię takie „życiorysy”czyli wszelkie ucieczki bliżej natury. Serdeczności dla Agnieszki, Mietka i Matyldy, która ( jeśli to ona jest na filmiku) wydaje się być niespokojna, ale miałam wrażenie, że przyczyną była zbliżająca się burza(?)
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Wychowała się wśród koni wyścigowych to i do galopu ją ciągnie. 😃
PolubieniePolubione przez 1 osoba
” Z kim się przestaje, takim się staje”, że przywołam stare powiedzenie.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jak zawsze … porzekadła to wciąż nasza mądrość.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jedno z lepszych: „Mądry Polak po szkodzie”
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Pasuje do nas jak ulał. 😂😂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Piękna ta klacz 😍
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Znalazła swój dom…jedyne $250.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wzruszająca historia szczęśliwie zakończona!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Takie tez się zdarzają, na szczęście.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ale wolność widać. Szczęśliwa jest.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Nic nie musi, nikt ją do niczego nie zmusza. Musowo szczęśliwa
PolubieniePolubienie
Cieszę się strasznie.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ona chyba jeszcze bardziej.
PolubieniePolubienie
Pozdrowienia dla Matyldy.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Przekaże. 😂😂
PolubieniePolubienie
Ona chyba jeszcze bardziej
PolubieniePolubione przez 1 osoba
A pisałam, że USA to kraj wielkich możliwości? 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
To kraj olbrzymich kontrastów…ale można się urządzić.😃
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Bardzo szczęśliwa i piękna klacz. Co raz więcej jest historii o ludziach porzucających miasta i odnajdujących radość zbliżenia do natury.
Takie czasy nastały.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wydaje mi się, że miasta zaczynaja stawać się gettem dla wyścigu szczurów. Nie każdy może to,tempo wytrzymać…może lepiej mniej ale spokojniej.
PolubieniePolubienie
Piękna klacz! Też bym taką chciała, ale pewnie trochę ciasno by jej u mnie było! 😉
PolubieniePolubienie
Jak fotka mówi….wszystko możliwe 😂😂😂
PolubieniePolubienie
Patataj! Jak szczęśliwie biega! Czyli koń ma tak dobrą pamięć jak słoń? Pewnie wszystkie zwierzątka pamiętają dawne urazy. Dobrze, że w końcu przekonała się do nowych właścicieli.
Sama chciałabym przeprowadzić się do mniejszego miasta, ale problem z Australią polega na tym, że są tu albo Warszawy, albo maciupkie dziury, w których jest jeden sklep spożywczy. Jakoś nie widzę, żeby były takie średniej wielkości miasta- żeby nie umrzeć z nudów, ale żeby i nie umrzeć z wyścigu szczurów/ dwugodzinnej jazdy autobusem do pracy.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dała się wreszcie udobruchać…
Nie znam oczywiście Australii…pod tym jednak względem Stany maja wiele do zaoferowania. Niby mieszkasz na wsi ale wszystko jest w zasięgu kilu minut samochodem oczywiście.
PolubieniePolubienie
Może dramatyzuję, ale jestem autobusowym stworzeniem, więc w małym mieście z jednym autobusem bym nie przeżyła.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Nie chce się wymądrzać…tutaj musieliśmy zrezygnować z wielu rzeczy. Do wszystkiego można się przyzwyczaić a po pewnym czasie zaczynasz zauważać plusy.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ja bym pewnie szybko się przyzwyczaiła, boję się tylko, że facet mi się zanudzi. A autem w końcu trzeba nauczyć się jeździć, ale próbuję odepchnąć to jak najdalej się tylko da 😒
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dodam zatem tylko…mało sami siebie znamy…ja poznałem siebie dopiero tutaj. 😃😃😃
PolubieniePolubienie
Matylda jest prawdziwą szczęściarą a Twoi znajomi świetnymi ludźmi. Nie od dziś powtarzam że zwierzęta wzbogacają nas wewnętrznie i warto a nawet trzeba im pomagać.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Definitywnie w zwierzakach więcej „człowieczeństwa” niż w nas.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
I warto się tego od nich uczyć, zanim do reszty spodlejemy.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wielu wciąż się wydaje, że wszystko wiedzą
PolubieniePolubienie
To pycha, a ona bynajmniej nie jest oznaką mądrości. Jest nią pokora.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Masz rację…niestety tej pychy coraz więcej.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Klik dobry:)
Historia Mietka, Agnieszki i Matyldy jest piękna.
Nie wszystkie mieszczuchy – po ucieczce na wieś – potrafią się tam odnaleźć. Głównie przeszkadzają im zwierzęta, a najbardziej szczekające psy i piejące koguty. Na galopującą klacz – owszem – by popatrzyli, ale nie zajmowali nią. A przyroda wokół domu, którą chcieli się delektować też wymaga troski. Powracają więc do miejskiego zgiełku.
Pozdrawiam serdecznie.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jak zawsze coś za coś…życie na wsi nie jest dla każdego..tak jak i w mieście, choć dla wielu miasto ma więcej do zaoferowania … i pewnie tak jest, chociaż stres i powietrze miejskie nijak się mają do tego co oferuje wioska.
Pozdrawiam.
PolubieniePolubienie
Piękna historia, bo pięknie się kończy :). I cudowna klacz! Wszystkiego co najlepsze dla Matyldy i jej opiekunów!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wydawało mi się warte zapisania. Życzenia przekaże
PolubieniePolubienie
Bardzo ciekawa opowieść, takie historie to kwintesencja ciekawego i bogatego życia, a nie jacyś tam celebryci i ich zabawki:-)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Również i ja wole takie opowieści niż próżność celebrycką.
PolubieniePolubienie
Jako były trucker pozdrawiam obecnego truckera Mietka!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Definitywnie przekaże. Dzięki w jego imieniu.
PolubieniePolubione przez 1 osoba