Po przyjeździe do Stanów, namierzył mnie relatywnie szybko działacz lokalnej organizacji polonijnej. Nie było to specjalnie skomplikowane, bo większość z nas po przyjeździe do USA, mając tego samego sponsora, kończyła w tym samym domu przejściowym. Pan Franciszek był już na emeryturze, więc całą swą energię włożył w odżywienie organizacji, której był prezesem. Nie, to zbyt... Continue Reading →