Nasza droga do autobusu to taka alejka pośród drzew. Liczy sobie ona około pięć kilometrów. W początkowej fazie drzewa znajdują się po obu stronach. Po przejściu około kilometra zaczynają się pastwiska. Teren się bardziej wyrównuje stąd został zaadoptowany na potrzeby bydła. Jednak po przejściu kolejnych dwóch kilometrów wszystko się zmienia. Znowu po jednej ze stron... Continue Reading →
Zza szyby autobusu
Nasza przygoda trwała niemal tydzień. W ciągu tego czasu objechaliśmy dość sporą część Ekwadoru, szczególnie wybrzeża. To oczywiście było naszym celem. Tam słońce znaleźć można najprędzej. Zrobiliśmy niezłą pętle. Mam zawsze kłopoty z określeniem dystansu w przybliżeniu. Tak jest i tym razem. Zakładam zatem, że było to w granicach ośmiuset kilometrów. Te pierwsze kilometry robiliśmy... Continue Reading →
Puerto Lopez wczoraj i dzisiaj
Tym razem korzystamy ze standardowego autobusu komunikacji średniodystansowej. Dzień wcześniej ustaliliśmy gdzie znajduje się przystanek. Na nim po jednej stronie schowani byli przed słońcem jacyś zawiadowcy ruchu autobusowego. Od razu poznali w nas, że mają do czynienia z kimś kto nie ma pojęcia o tutejszych zasadach ruchu autobusowego. Powiedzieliśmy gdzie chcemy się udać i okazało... Continue Reading →
Montañita, czyli Mała Górka.
Silnik autokaru odpalony. Przed nami ostatnia prosta do naszego celu podróży. Farma kakaowa znajdowała się już na poziomie morze w strefie o wiele cieplejszej niż nasza Cuenca. Kakaowiec potrzebuje słoneczka i ciepełka. Na naszej wysokości słoneczko może i operuje ale w nocy ciepełko idzie sobie precz razem z gorącą planetą nad nami. Ja sam za... Continue Reading →
Dzień pierwszy, Cajas.
Pobudka piąta rano. Szybka toaleta coś na ząb i nasz kierowca już czekał. Zwykle spóźniony lecz tym razem dopisał. To my nie wyrobiliśmy się i musiał tym razem on na nas czekać. Czasu jednak było pod dostatkiem. Na zewnątrz chłodno jak to w górach o szóstej rano. Godzinę wcześniej padało co było słychać wewnątrz. Uderzające... Continue Reading →
Ku przygodzie.
Będziemy się przemieszczać przez najbliższy tydzień. Postanowiliśmy odnowić naszą wiedzę na temat wybrzeża Ekwadoru. Nadarzyła się okazja, ktora prawdę mówiąc istniała z od dawna ale dopiero teraz udało się ją zmaterializować. Zawsze były ważniejsze rzeczy do zrobienia z punktu widzenia finansowego. Wciąż są bo dom to studnia bez dna. Jednak od czasu do czasu trzeba... Continue Reading →
Tramwaj, dom i zgadywanki
Cuenca już od ponad czterech lat to jeden wielki plac budowy. Gdy bodaj w 2013 roku ogłoszono śmiały plan konstrukcji linii tramwajowej, opinie były bardzo podzielone. Ciekawe, że turystom ta idea bardzo przypadła do gustu, w przeciwieństwie do miejscowych. Ci drudzy znając tutejsze realia pewnie wiedzieli od samego początku, że termin skończenia inwestycji to opowiastka... Continue Reading →