Sagula i Tatul w swoich najnowszych wpisach wracają do czasów słusznie minionych. Choć piszą o czymś innym to jednak wspólnym mianownikiem jest tamta Polska.
Wkomponuje się zatem i ja w ten nurt, trochę jeszcze inaczej. W „Angorze” z 22 sierpnia ubiegłego roku ukazał się wywiad z Jerzym Hoffmanem. Któż nie zna, przynajmniej z naszego pokolenia, niezapomnianego reżysera sienkiewiczowskiej trylogii. Wywiad jest zbyt długi aby go przytoczyć w całości, zatem ograniczę się jedynie do dwóch cytatów. Nie wiedziałem, że „Potop” był kandydatem do Oscara. Teraz już wiem. Zaciekawiła mnie jednak odpowiedź pana Jerzego na pytanie czy nie otrzymanie Oscara było dla niego porażką. Oto jego odpowiedź:
„Porażką? Przegrać z Fellinim to porażka? U nas nie docenia się nominacji. Przecież i tak miałem dużo szczęścia. Nasze władze wcale nie chciały przedstawić „Potopu” do Oscara. To Bronisław Kaper, Polak z pochodzenia, wspaniały kompozytor Hollywood, po obejrzeniu „Potopu” wywarł presję na nasze władze aby film zgłoszono do Oscara. Była to ostatnia chwila. Musieliśmy z żoną Walentyną zawieźć film sami, bo nie zdążyłby w wymaganym terminie. Wtedy każdy film zza żelaznej kurtyny musiał czterdzieści osiem godzin przebyć w odprawie celnej, do sprawdzenia, czy nie zawiera komunistycznej propagandy. Zdążyliśmy za pięć dwunasta na pokaz kwalifikujący do nominacji dla pięciu najlepszych filmów zagranicznych. Słynny pianista Artur Rubinstein odwołał koncert w Nowym Jorku, aby obejrzeć „Potop”. Na wieść o tym zamiast kilkunastu osób komisji kwalifikacyjnej chęć obejrzenia naszego filmu zgłosiła taka ilość chętnych, że pokaz musiano przenieść do największej sali wytwórni. Kamery ważniejszych stacji Stanów Zjednoczonych skierowane były na scenę przed ekranem. Cóż to za film, dla którego wielki Rubinstein odwołał koncert. Pan Artur przedstawił mnie osobiście. Zdenerwowany zaczął mówić po polsku. Jego żona krzyczała: „Idioto, oni Cię nie rozumieją”. A Rubinstein: „To niech się uczą”. Ktoś to tłumaczył na angielski i to wszystko kamery transmitowały na całe Stany. Czy można wyobrazić sobie większą reklamę? A potem pięć pełnych godzin projekcji całego „Potopu” i burza oklasków. Po filmie chciano natychmiast kupić ode mnie „Potop”, a ja nie mogłem go sprzedać, bo mógł to zrobić tylko Film Polski. Wtedy zaproponowano mi zostanie w Hollywood, co oznaczało, że nigdy w życiu nie zobaczę rodziców, przyjaciół i Polski. I tak by było. Socjalizm zawalił się dopiero wiele lat po śmierci mojego ojca”
I drugi cytat będący odpowiedzią na pytanie, czy nie kusi pana Jerzego zrobienie jeszcze jakiegoś filmu. Odpowiedź według mnie rewelacyjna:
„ I wódka nie ta, i śledź nie ten, i nie ta sama aura nad bufetem. Pewnie zbyt intensywnie żyłem, i to nie tylko na planie filmowym, i eksploatowałem organizm za bardzo, by móc dzisiaj zrealizować dobry film. Słaby film nie jest potrzebny ani widzom, ani mnie”.
Trudno się nie zgodzić, że rzeczywiście dzisiejsza wódka i śledź to już nie te, żeby nie wspomnieć o tamtej aurze nad bufetem.
Angora Nr. 34, 22 sierpnia 2021. „Jerzy Hoffman. Zawód: Reżyser”.

Teraz przynajmniej wiadomo czemu większość obecnych filmów to gnioty 🙂 Podejrzewam że ta wódka i śledź zainspirowały do powstania wielu dzieł 🙂 O tym że Potop był kandydatem do Oskara też nie wiedziałem, ale i przyznam, że za bardzo mi nie przypadł do gustu 🙂 Najwyraźniej taki mam gust 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Samego filmu już nie pamietam…szczerze jednak mówiąc z całej trylogii i tak dla mnie najlepszy był „Pan Wołodyjowski”…chyba ze względu na aktorów.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
W czasach komuny do udziału w domowych prywatkach zachęcano w taki sposób: „Bedzie wódka, bedom śledzie, i potrzymać za co bedzie” (dla zrymowania „ę” tłumaczono na wałęsowskie „e”).
O nominacji Oscarowej, gdzieś tam słyszałem. Tutaj jednak zastanawia mnie to, kto pisał ten komentarz do „Angory”? Trzeba bowiem niezłego talentu, aby w wyrazie „zawieźć” walnąć dwa byki ortograficzne.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dzisiaj się już chyba tak nie mówi…czyli inna wódka, inne śledzie..
Mój korektor zmienił zawieźć na zwieść…sprawdzam tekst przed opublikowaniem…nie wszystko jedna wychwytuję…dzięki.
PolubieniePolubienie
Chyba Hoffman miał rację, dzisiaj śledzie i wódka już nie takie, (moim zdaniem lepsze 😉 ), no i prywatki zastąpiły „impry” (od imprezy).
Natomiast zakłócenia w komunikacji są takie same, albo jeszcze gorsze. Sam dałem się w to wciągnąć, bo w Twoim tekście logicznie odczytałem wyraz „zawieść” z orto błędami jako zawieźć, a przecież też popełniłeś literówkę zjadając „a” i napisałeś „zwieść”. Niby nic, a jaka olbrzymia zmiana, wystarczyło przecież odmienić te wyrazy i wszystko jasne, bo: zawieźć od zawiezienia, zwieść o zwodzenia, i zawieść od zawodu (rozczarowania). Chyba coś napiszę na ten temat.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Śledzie może i dzisiaj lepsze, często jednak na smak ma wpływ aura…może to ona powoduje, że każdy czuje inaczej.
Jest taki tekst, w którym brakuje wielu litera a jednak nasz mozg potrafi go odczytać poprawnie..tak właśnie się stało z tym „zwieść”, które sprawdzając tekst przed publikacją odczytałem zgodnie z intencją jako zawieźć…No i poszło. Tekst już poprawiłem zgodnie z przedrukiem. 😀😀
PolubieniePolubienie
Dziękuję za ten wpis Marku. Byłam kiedyś zabiegana i to mi umknęło zupełnie. Teraz już wiem, a śledzie nadal są smaczne jak się je samemu zrobi z cebulą. Uwielbiam.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Też lubię śledzie…oczywiście domowej roboty…😀😀
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Twój wpis był przyczynkiem do domowej rozmowy na temat tego, co było w „Potopie”, a czego brakowało „Ogniem i mieczem”. Wstyd przyznać, ale sądziłam, że Hoffman już nie żyje. Ostatnie jego filmy były kiepskie, stracił dar dobierania aktorów, niestety.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Sam jestem oderwany od biografii z tamtych czasów…Angora trzyma mnie na bieżąco…dla mnie zawsze Pan Wołodyjowski będzie najlepszym filmem z całej Trylogii..chyba za sprawą obsady.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Nie znałam tej historii, ciekawe to wszystko bardzo!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Sam nie znałem, dlatego wydawało mi się warte przytoczenia.
PolubieniePolubienie
I ja tego nie wiedziałam. Współcześni twórcy zapewne używają jakichś tam zamienników wódki i śledzia i dlatego aura nie ta sama. No i filmy inne co nie znaczy, że gorsze. Każda epoka ma inną „aurę” i pan Hoffman słusznie uznał, że czas odsunąć się w cień.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
No tośmy sobie podawali o PRL-u…😀😀. Dzisiejsza kinematografia pewnie jest odzwierciedleniem ducha czasu…to nie moje kino.
PolubieniePolubienie
Innym reżyserom z jego pokolenia jakoś brak śledzika nie przeszkadzał w robieniu dobrych filmów i kariery.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Każdy czuje inaczej…widać Hoffman też🙂🙂
PolubieniePolubienie
Uzasadnienie o wódce i śledziu do mnie nie przemawia, ale ogólnie po tych wypowiedziach robi dobre wrażenie. Ale Potopu nie widziałam i właściwie nie zamierzam. 😛
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wódka i śledź są chyba drugorzędne w tym zdaniu, według mnie aura choć na końcu to jest tu najważniejsza. Trochę pamietam tamte czasy i być może sentymentalizm każe mi na to patrzeć trochę inaczej. Potopu już nie pamietam, kino w tamtych czasach było inne być może choćby z tego względu warto jednak obejrzeć.
PolubieniePolubienie
Ja pamiętać nie mogę, to może stąd niezrozumienie nostalgii. 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Pełna zgoda..😀😀
PolubieniePolubienie