Przez bardzo długi okres, moim światem indiańskim rządził Winnetou i Apacze. Twórczość Karola Maya zrobiła swoje w tym zakresie. Tymczasem Apacze w kontekście kultur Azteków, Majów czy Inków nie mają się zbytnio czym chwalić. Sentyment jednak pozostał chociażby z powodu wartości jakie reprezentował fikcyjny wódz Apaczów Winnetou.
W 2007 roku wybraliśmy się do Belize i Gwatemali. Tam po raz pierwszy zetknąłem się z kulturą Majów. Belize wciśnięte między Meksyk i Gwatemalę, mało znane państewko, posiada jednak wiele archeologicznych miejsc związanych z Majami. Właśnie wtedy udało mi się zapoznać z geografią najbardziej znanych plemion indiańskich. Aztekowie to przede wszystkim północny Meksyk i okolice stolicy tego kraju. Majowie natomiast pochodzili z południowego Meksyku i Gwatemali. Ślady Majów można również znaleźć w Salwadorze. Najbardziej jednak znanym miejscem związanym z kulturą tych Indian jest Tikal znajdujący się w Gwatemali. To właśnie tam dotarliśmy w trakcie naszej pierwszej podróży śladami Indian. Nasz gwatemalski przewodnik opowiadał nam dużo o kalendarzu Majów, który zwiastował koniec naszej kultury w obecnej formie. Ten koniec i początek innych czasów miał nastąpić 21 grudnia 2012 roku. Kalendarz Majów składał się z trzech walców o rożnej średnicy, które obracając się wokół władnej osi powodowały, że raz na pięć tysięcy lat z hakiem, nie pamiętam już ile lat miał hak, walce znajdowały się w tym samym punkcie. To powodowało przejście do innego wymiaru i zmiany w świadomości ludzkiej. Zgodnie z wyliczeniami uczonych ten punkt, walce miały osiągnąć 21 grudnia 2012 roku. Niektórzy twierdzili jednak, że to wszystko na przestrzeni wieków mogło się trochę przesunąć, nawet o kilka lat. Tak czy inaczej kalendarz Majów nie zwiastował końca świata jak wielu myślało, lecz zmiany w świadomości ludzi. To wolny proces. Być może następuje lecz my go nie dostrzegamy.
Czego akurat dzisiaj o Indianach? Moje konto Google photos przypomniało mi dzisiaj, że pięć lat temu wybraliśmy się w pierwszą podróż w głąb Ameryki Południowej, do Peru. Punktem kulminacyjnym naszej wycieczki była perła kultury Inków, sławne Machu Picchu. Nie da się tego miejsca porównać z żadnymi ruinami po Majach, bo to jest mała osada doskonale odrestaurowana, która zaskakuje na każdym kroku. Nigdzie tez nie czułem takiej energii jak właśnie tam. To jest magiczne miejsce ale tylko wtedy gdy można je odebrać bez gwaru turystów. Jest to możliwe wspinając się na Huayna Picchu, bo zaczyna się to o siódmej rano i tylko dwieście osób w tym momencie jest na terenie ruin. Wtedy dopiero można odebrać wielkość tego miejsca. To była niezapomniana wyprawa.






Piękne, odległe, wymarzone.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
To był wspaniały wypad.
PolubieniePolubienie
Na zdjęciach wygląda to pięknie i imponująco, choć trzeba mieć kondycję żeby tam się dostać. Nałogowy palacz z brzuchem raczej nie podoła, więc pozostanę przy wędrówkach do osiedlowego sklepu, a Tobie zazdroszczę że mogłeś tam być.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
To było jedno z moich marzeń, udało się. Wspinaczka nie była najgorsza, chociaż łatwo nie było, bo jednak dość stromo i bez większych zabezpieczeń. Jak przygoda to przygoda. Nie wolno się poddawać, gdy człowiek musi to zdolny jest do wielu rzeczy.
PolubieniePolubienie
To prawda, bariery rodzą się tylko i wyłącznie w naszych głowach.
PolubieniePolubienie
Amen
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Nie byłam ale może pamiętasz że mój Szalony Geograf był także na tej górze nad Machu Picchu. Nakręcił wspaniały film..
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Pamietam zdjęcia na Twoim blogu. Nie może być inaczej bo to jest jedyne w swoim rodzaju miejsce.
PolubieniePolubienie
Pamiętam Twoją relację stamtąd, ale czy to było aż 5 lat temu? Chyba nie?
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wyprawa miała miejsce pięć lat temu. Każdy dzień opisałem dokładnie właśnie w 2017 roku, tylko potem przedrukowałem kilka wpisów.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Marzenie do spełnienia. Iść śladami Inkow i stąpać po kamieniach historii.
Serdeczności
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Szczerze mówiąc i dla mnie było to przeżycie jedyne w swoim rodzaju. Znowu nas ciągnie w tamte strony…tylko ten wirus….
Pozdrawiam.
PolubieniePolubienie
Nooo… Można nabrać respektu dla naszych indiańskich przodków. Czuję do nich wielka sympatię i szacunek.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ja również mam dla nich wiele uznania. Po tym co zobaczyłem w Peru, chyba nawet jeszcze więcej.
PolubieniePolubienie
Wyprawa marzeń, nawet nie śmiem planować podobnego wyjazdu…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Śmiało planuj z postojem w Ekwadorze. 🙂🙂
PolubieniePolubienie
Mielismy lepszego przewodnika w Meksyku, niz Belize,ale wrazenia niezapomniane. Do Machu Pichu nie dotarlismy, z powodu strajkow zamknieto Couscous na kilka dni.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Na Yukatanie mieszka moja córka, sporo widzieliśmy. Belize to inna historia. Byliśmy w dżungli i na wyspach…to kompletnie różne miejsca. Bardzo nam się podobało.
PolubieniePolubienie
Jaki świat jest piękny i ta historia. Ciekawe kiedy nastąpi koniec świata, bo ludzie na to bardzo pracują!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ludzkość rzeczywiście stara się jak może żeby zniszczyć naszą planetę
PolubieniePolubienie
To już się dzieje na naszych oczach.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Niby każdy widzi, a jednak olewa
PolubieniePolubienie
Nie mam pojęcia, co się z tym narodem dzieje!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ani ja.
PolubieniePolubienie
To jest temat dla psychologów chyba.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
I ja tak uważam
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wygląda magicznie. Uznaję takie miejsca za miejsca mocy. Chciałabym tam kiedyś pojechać.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Życzę Ci abyś mogła je zobaczyć…niektóre miejsca maja w sobie taką energię, że nie sposób jej nie poczuć….to jedno z tych miejsc
PolubieniePolubione przez 1 osoba