Ostatnie przeboje z lewostronnym przypomniały mi nasz pierwszy przyjazd do Ekwadoru. Było to już ponad dwanaście lat temu. Już wtedy powoli docierało do nas, że czas szukać takiego miejsca gdzie koszty utrzymania pozwolą nam na spokojne życie. Padło na Ekwador, przede wszystkim ze względu na fakt, że popularne kraje wśród amerykańskich emerytów takie jak Panama czy Kostaryka w zakresie kupna posesji osiągnęły już ceny amerykańskie. Trzeba było szukać trochę dalej. Jednym z członków naszej polonijnej grupy była dziewczyna, której mężem był Ekwadorczyk. Zachwalał i polecał swój kraj rodzinny. Obiecał też pomoc w pierwszej podróży. Nie było co kombinować. Jego znajoma skontaktowała nas ze swoim synem, który organizował wycieczki po Ekwadorze. Przekazaliśmy mu nasze plany a on obiecał nam zorganizować coś interesującego. Umowa była tak, że sami dolecimy na miejsce, które przygotował szanowny małżonek naszej rodaczki, tam spędzimy dwa lub trzy dni po czym przejmie nas organizator wycieczki po Ekwadorze. Przed wyjazdem miał nam przedstawić trasę i wycenić jej koszt. Jakoś mu to schodziło i schodziło, dość powiedzieć, że wylecieliśmy na spotkanie z kuzynką naszego znajomego bez przygotowanej trasy. Wylądowaliśmy w Quito, gdzie mieliśmy również rozpocząć naszą wycieczkę. Kuzynka okazała się nieprawdopodobną osobą, zajęła się nami jak rodziną. Pokazała na miasto i zabrała na wycieczkę do miejsca, w którym przebiega równik. Z zawodu była lekarką. Tutaj to uprzywilejowana funkcja. Miała bodaj trzy gosposie i swojego kierowcę. Wszyscy się nami zajmowali. Po trzech dniach miał nas przejąć syn przyjaciółki naszego znajomego ze Stanów. Na dzień przed planowaną podróżą wreszcie ustalił nam trasę i podał cenę. Na wszystko zgodziliśmy się z wyjątkiem … dziesięciu procent, które nam doliczył z uwagi na płatność kartą kredytową. Dlaczego nie chcieliśmy pokryć owej ekstra dopłaty? Ano dlatego, że gdyby nam wszystko załatwił przed wylotem to bylibyśmy w stanie przelać mu na konto gotówkę miast używać karty. Ociągał się jednak co spowodowało, że na miejscu nie mieliśmy na tyle gotówki aby nią zapłacić.
Niby zgodził się z naszymi argumentami. Mieliśmy wynajęty hotel na jedną noc, z którego miał nas odebrać. W dniu, w którym miało to nastąpić, zapłaciliśmy za nocleg i czekamy na naszego operatora w hotelowym hallu. Gdy spóźnienie osiągnęło godzinę, sprawdziliśmy na komputerze czy nie ma jakiejś wiadomości. Była. Odmówił naszą trasę ze względu na brak zapłaty. Na szczęście nie zapłaciliśmy wcześniej niczego, bo taka była umowa, tak więc strat nie podnieśmy żadnych, ale zostaliśmy sami ze sobą w środku obcego miasta bez znajomosci języka. Na szczęście mieliśmy telefon do kuzynki męża naszej rodaczki, która nas odebrała i za pomocą swoich kontaktów zorganizowała nam to co miał zrobić ów operator. Może ów organizator wycieczek to jakaś rodzina lewostronnego…tak sobie teraz pomyślałem.

Kiepskie dobrego początki… Smutne jest to, że niezależnie gdzie się człowiek by nie znalazł, to zawsze znajdzie się ktoś kto próbuje go wydymać…A kiedyś to Polakom przypisywano cwaniactwo…Ech, co za świat!!!
PolubieniePolubienie
Wszędzie gdzie byłem zawsze próbuje zrozumieć okolicznych ludzi. Nigdy nikomu nie narzucam swoich poglądów. Ludzie jednak potrafią być wyjątkowo perfidni, czasami aż się chce żygać
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Oj tak. I to nie zależnie od szerokości geograficznej. Tacy znajdą się wszędzie.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
I to jest dale nasze nieszczęście
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Też gdzieś 20 lat temu mieliśmy z mężem podobny pomysł. Ekwador to jednak odległy świat. A polska emerytura nie daje wielu możliwości. Pozostaje szczerze cieszyć się takim blogiem jak Twój. Pozdrawiam.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Przeciętny Ekwadorczyk żyje z około $400 miesięcznie. My trochę do tego dokładamy. Tak czy inaczej gdybyśmy zostali w Stanach już sam podatek gruntowy by nam pożarł sporą cześć emerytury. Tutaj tez go płacimy ale to jest minimalna kwota. Ekwador kiedyś był odległy, uwierzysz albo nie ale już kilka razy spotkaliśmy tutaj turystów z Polski.
Pozdrawiam serdecznie
PolubieniePolubienie
Może Ekwadorczycy mają ten „gen sprzeciwu” tak zmutowany?
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Czasami naprawdę zachodzę w głowę czym oni się kierują…nijak dość do tego nie mogę
PolubieniePolubienie
To jakiś gen nieumiejętności przyznania się do błędu. 😉
Dobrze, że kuzynka była pomocna.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Z tym przyznaniem się do błędu to święta słowa, chyba wszyscy tak mamy.
Rzeczywiście bez kuzynki nie byłoby pewnie dzisiaj mojego blogu.
PolubieniePolubienie
Prawie jak w Polsce … 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Świat jest piękny, tylko jak zwykle ludzie dziwaczni
PolubieniePolubienie
Wszędzie znajdą się jakieś patałachy, psuje i cwaniaki, o których „wyczynach” długo się pamięta, ale bywają też ludzie pokroju owej życzliwej kuzynki.
Tak czy siak – mimo że w tej chwili jesteś słusznie wkurzony na lewostronnego – przyjdzie Ci zakopać topór, stopić lody i ocieplić stosunki z nimi, bo przecież chałupy nie przeniesiesz w inne miejsce. Łatwe to nie będzie, ale lepsze to niż żyć na co dzień, jak Kargul z Pawlakiem.
W przeciwnym razie wzajemna niechęć będzie stale eskalować i pierwszą myślą po przebudzeniu będzie: „jak by tu jeszcze dokopać” sąsiadowi? Nie wiesz, do czego rozzłoszczony lewostronny jest zdolny. I lepiej tego nie sprawdzać .
Trzymam kciuki!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Obawiam się, że to nie będzie takie proste. Lewostronny ponad wszystko przekłada końską „krzywdę”, co się już przejawiło w jego kolejnych posunięciach. No cóż, wierzę że wszystko co się dzieje w moim życiu ma swoją przyczynę, widać to jest kolejne doświadczenie, którego efektów jeszcze nie znam ale kiedyś je zrozumie…on zresztą też.
PolubieniePolubienie
Przeczytałam z przykrością. Wychodzi na to, że w ekwadorskiej mentalności nie zarabia się godnie, jeśli czegoś dodatkowo nie wyszarpie się „sprytem” i bezczelnością. Sądzę, że pan przewodnik czuł się autentycznie pokrzywdzony. Rzetelność i pracowitość jako mniej się ceni. Niestety i u nas to coraz częstsze zjawisko.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Okazuje się, że już to raz opisałem, ku swojemu zdziwieniu….z pamięcią coraz gorzej…https://widzianezekwadoru.wordpress.com/2019/03/23/ekwadorskie-poczatki/…na koniec tamtego tekstu był nawet odnośnik do Ciebie.
Ekwador wciąż mi odpowiada z wielu przyczyn, ludzie jak ludzie, wszędzie trafiają się lepsi i gorsi…muszę tez spojrzeć na siebie, bo zaczynam mieć wątpliwości.
PolubieniePolubienie
Taaaak, z moją pamięcią też jest coś nie tak 🙂 Nie pamiętałam tej historii 🙂
Nie bardzo wiem, co chciałbyś zmienić w swoim postępowaniu?Jasne, mogłeś od razu powiedzieć „nie”, ale efekt byłby taki sam, czyż nie?
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Pewnie byłby taki sam. Analizuje nasza wymianę zdań…trochę mnie zaskoczył a ja zamiast pomysleć niepotrzebnie podpuściłam wodze językowi. Cholerne emocje. 🙂🙂🙂
PolubieniePolubienie
Oj, to niekompetentni usługodawcy nawet tam są , szkoda…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Pieniądze to zły wynalazek, tyle że bez niego już nie da się funkcjonować.
PolubieniePolubienie
U nas większość emerytury idzie na koszmarnie drogie leki i wizyty prywatne lekarzy, ponieważ na wizyty długo się czeka, np. na naczyniowca czekałam 2 lata, nie oglądał żył i wpisał, bez badania, że mam nadciśnienie, a ja jestem niskociśnieniowcem.
Serdeczności zasyłam
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ot i prawdziwy obraz służby zdrowia. Chodzę tutaj tylko prywatnie, bo nie mam ichniego ubezpieczenia. Koszty prywatnej wizyty są jednak dla mnie do przyjęcia.
Pozdrawiam serdecznie
PolubieniePolubienie