Wycieczka

Mniej więcej pół godziny od Cuenki znajduje się mała miejscowość o nazwie Tarqui. Ta część Ekwadoru to przede wszystkim Andy, w których dolinach rozlokowane są miasteczka i wioski. Tak właśnie usadowione są Tarqui. Znajomi zaprosili nas na wyprawę. Rzadko ostatnio trafiały nam się takie okazje, musieliśmy wręcz skorzystać.
Celem była hacjenda ich znajomego położona podobnie jak nasz dom, gdzie ze trzy kilometry od głównej drogi. Gdy wjechaliśmy na ów dojazd do jego domu, poczułem się dumny z „autostrady” do mnie. Większość bocznych dróg w Ekwadorze to bardziej coś ubitego niż droga. Wiąże się to z tym, że przy nich mieszka niewielka ilość ludzi, mogą zatem sami wybudować i zadbać sobie o drogę. Urzędy gminne do bogatych nie należą, jak zresztą całe państwo. Być może dzięki temu wiele miejsc sprawia wrażenie nietkniętych ręka postępu.
Nasz gospodarz mieszka w miejscu, które opisać jest bardzo ciężko, zwłaszcza komuś kto, opisywać zbytnio nie potrafi. Mam nadzieję, że jestem lepszym fotografem niż kimś umiejącym opisać urodę otoczenia, które stanęło przed moimi oczami. Niech zatem fotki przemówią.