„Skąd ten krzyż” zapytała Bet w swoim komentarzu do mojego ostatniego wpisu.
Postanowiłem przeflancować tekst sprzed ponad sześciu lat traktujący o naszych początkach w oazie spokoju. Przy okazji, odpowiedz na pytanie.
Budowę naszego domu w Ekwadorze rozpoczęliśmy na wiosnę 2012 roku. Projekt oryginalnie przedstawiony przez Pedra, naszego architekta, zakładał budowę domu w kształcie litery „L”, My jednak chcieliśmy aby dom był wyraźnie wewnątrz podzielony na część prywatną i gościnną. Mając to na uwadze ustaliliśmy, że dom będzie miał kształt litery „U”. Jedno skrzydło będzie idealne dla nas a drugie dla odwiedzających nas znajomych czy też rodziny. Podstawa „U” czyli nasz środek miałby stanowić powierzchnie w której toczyłaby się większość naszego życia a zatem kuchnia razem z pokojem telewizyjnym. Oba pomieszczenia byłyby oddzielone kominkiem. Dodatkowo wnętrze „U” pozowalałoby na stworzenie tarasu na zewnątrz domu, który moglibyśmy używać jako miejsce do wypoczynku przy ładnej pogodzie. Konstrukcja ruszyła w marcu i zasadniczo wszystko było gotowe zgodnie z naszymi założeniami już w październiku. Dom pewnie byłby gotowy nawet wcześniej jednak warunki zewnętrzne oraz pogoda trochę przedłużyły prace budowlane. Nam sie jednak nigdzie nie spieszyło a cena była ustalona i długość budowy nie miała znaczenia na jej wysokość. Przez cały okres budowy Pedro na bieżąco przesyłał nam zdjęcia z jej postępów. My w zamian dosyłaliśmy fundusze zgodnie z ustaleniami poczynionymi wcześniej. W sierpniu zdecydowaliśmy sie na wizytację miejsca budowy. Chcieliśmy rownież zdecydować na temat wyposażenia wnętrza. Zgodnie z naszą umową Pedro miał wykonać meble kuchenne oraz szafy do pokojów gościnnych, łazienek oraz naszego pomieszczenia służącego jako szafa otwarta. Mieliśmy rownież dokonać wyboru sprzętu domowego jak lodówka, zmywarka do naczyń, kuchenka gazowa. Będąc już na miejscu podjęliśmy decyzje w sprawach wykończeniowych wewnątrz i na zewnątrz domu, które nie były ujęte w oryginalnym planie. Dom zasadniczo był gotowy w stanie surowym i na tyle wykończony, ze postanowiliśmy urządzić typową polską wiechę dla znajomych, sąsiadów oraz robotników. Jest to szczególnie ważne, jako ze ma chronić mieszkańców przez złymi mocami i zapewnić powodzenie w przyszłości. Budowa rzeczywiście odbywała sie w trudno dostępnym terenie i wymagała trochę więcej pracy i zaangażowania. Bardzo chcieliśmy podziękować robotnikom za wkład ale z drugiej strony było dla nas równie istotne poznanie naszych sąsiadów. W Ekwadorze tradycja urządzania wiechy, na co oni maja swoje określenie, jest rzadko obchodzona chociaż ma stare korzenie. Dodatkowym punktem tego zwyczaju jest montaż na dachu atrybutu twojej wiary. Jako rzymskokatoliccy chrześcijanie zamontowaliśmy krzyż, który został wykonany na nasze specjalne zamowienie u lokalnego wytwórcy specjalizującego sie w wyrobach metalowych. I tak w sierpniu dom został poświęcony, złe moce przegonione.
Wiecha i krzyż muszą być, a szczególnie bez tej pierwszej obyć się nie może, czy to w Polsce czy w Ekwadorze 🙂 Nawet się zrymowało 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Bez tej wiechy miałbym chałupę pełną złych duchów…🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
I niezadowolonych majstrów 🙂 A z nimi lepiej nie zaczynać 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wyszedłem właśnie z tego założenia.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
A kto Wam poświęcił domostwo?
PolubieniePolubione przez 1 osoba
To była impreza dwa w jednym…🙂🙂
PolubieniePolubienie
W szczególnych przypadkach nawet chrzest z wódy, tfu!, wody też się liczy 🙂
PolubieniePolubienie
No baaaaa, ma się rozumieć.
PolubieniePolubienie
Dziękuję i ja za wyjaśnienie 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Cała przyjemność po mojej stronie
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Miałem i ja swoją wiechę, chociaż tylko na domku na działce. 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Każda wiecha ma swoją urodę…😀😀
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Oczywiście. 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
🙂🙂🙂
PolubieniePolubienie
No popatrz, a ja nie zauważyłam krzyża, skupiona na łuku!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wcale się nie dziwie … on się najbardziej rzuca w oczy.
PolubieniePolubienie
aaaaaa…. Więc to jest prawdziwy krzyż, który ja zinterpretowałam jako przekaźnik energetyczny w oddali:))
Dziękuję za wyjaśnienie:)
Polskie „wiechy” są raczej pozbawione symboli religijnych ale za to domostwa chętnie (o ile nie obowiązkowo) kropi się święconą wodą.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Tutaj ma to trochę inne znaczenie. Chodzi przede wszystkim o podziękowanie wszystkim za włożony trud, tak żeby nie rzucili na ciebie jakiegoś uroku potem. Lepiej uważać.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
A to mnie zaskoczyliście (Ty i Bet) swoją obserwacją. Nie wiem co o tym myśleć, bo jest to tak egzotyczne …
PolubieniePolubione przez 1 osoba
To ma podobno genezę inkaską…generalnie lubimy takie kulturowe niespodzianki.
PolubieniePolubienie
I oby to była tylko geneza inkaska, a nie europejsko azjatycka, gdzie jedna grupa szła oznaczać domostwa, a druga by mordować mieszkańców. To były t.zw. „czystki religijne”.
PolubieniePolubienie
Tu sami Inkowie…ja też się przeflancowałem…chociaż w dżungli ponoć wciąż mieszkają ludożercy…😅😅😅
PolubieniePolubienie
Nie znałam słowa „wiecha”.
U nas się symboli religijnych nie zamieszcza, tylko pije. 😀
PolubieniePolubienie
Inkowie mieli wielu bogów. Do dziś po wsiach na dachach możesz zobaczyć ich symbole.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ooo, ciekawe.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Warto zobaczyć
PolubieniePolubienie