Niedzielny wypad

Ostatnie dni września ciągle sprzyjają wypadom w teren. Skorzystaliśmy ze słonecznej niedzieli. Namówiliśmy nasza znajomą i wypaliliśmy w teren. Mniej więcej pół godziny drogi od domu przebiega granica między Pensylwanią a New Jersey. Stanowi ją Delaware River, która w tym miejscu wije się pomiędzy szczytami Appalachów niczym Dunajec w Pieninach. Pomiędzy wzniesieniami przebiega również miedzystanowa osiemdziesiątka, która łączy Nowy Jork z Kalifornią.

Po obu stronach Delaware River, cała ta okolica w Pensylwanii i New Jersey to park narodowy. Sama rzeka w tym miejscu sprzyja spływom kajakowym. Na tym odcinku znajduje się wiele kempingów oferujących wiele atrakcji rzecznych. Wzdłuż rzeki biegnie droga lokalna. Z jej jednej strony znajduje się rzeka z drugiej natomiast wzniesienia Appalachów. On również zostały zagospodarowane na potrzeby wędrowców. Tysiące tras o różnym stopniu trudności sprzyjają niedzielnym wypadom. Praktycznie na trasach można spędzić cały dzień bo znajdują się na nich również miejsca na piknik.

Zdecydowaliśmy się oczywiście na wspinaczkę. Ku naszemu zaskoczeniu parkingi były pełne samochodów i chwile nam zeszło zanim znaleźliśmy miejsce dla samochodu. Dzięki temu jednak odkryliśmy kolejną trasę, która była mniej więcej o tym samym trudności jak te, którymi już wspinaliśmy się a jej dodatkowym plusem było mniejsze zainteresowanie spacerowiczów.

Stany to kraj wielokulturowy. Różnice pomiędzy grupami etnicznymi można łatwo zobaczyć nawet na trasie takiej jak ta, którą szliśmy do góry. Wielokrotnie mijając, ludzi „rodowity” Amerykanin zwykle pozdrawia mijającego swoim tradycyjnym „how are you doing” czyli jak się masz. Mijając Azjatów czy hispanojęzycznych ta forma pozdrowienia nie powodowała żadnej odpowiedzi. Nikt tego nie wymaga, jednak takie pozdrowienie się na trasie sprawia miłe wrażenie. W sumie zgodnie z moim telefonicznym mierniczym wspięliśmy się na około trzydzieści pięter. Ile metrów ma piętro w tej aplikacji oczywiście nie wiem. Przeszliśmy prawie sześć mil, czyli w granicach dziewięciu kilometrów.

W drodze powrotnej zahaczyliśmy o lokalną farmę, na której w produkty zaopatruje się zrywając je samemu. My chcieliśmy zerwać trochę jabłek. Wielkość tego miejsca, pomimo sporej ludzi, dawała każdemu mnóstwo swobody i prywatności. Słychać było jedynie pojedyncze rozmowy gdzieś z oddali. W pewnym momencie z tej relatywnej ciszy dało się słyszeć „kurwa”.

Poczułem się jak w domu.

24 myśli w temacie “Niedzielny wypad

Add yours

  1. Moje pierwsze wrażenie po obejrzeniu zdjęć: Amerykański las wygląda tak samo jak polski:))) Jabłka też podobne:))
    Obyczaj pozdrawiania się na szlaku jak wyżej:)
    Od dawna zastanawiało mnie dlaczego turyści w górach pozdrowienia uważają za obowiązujący obyczaj natomiast w dolinie, na ulicy już nie koniecznie. Solidarność wędrowców?

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz

Stwórz darmową stronę albo bloga na WordPress.com.

Up ↑

mo mnsoor blog

Website News

pk 🌍 MUNDO

Educación y cultura general.

Staircase Heaven

Modern Staircase & Balustrade

NA SATURNIE

jestem na innej orbicie, a tu jest chaos

Pisane Kobiecą Duszą 💋

Witryna Internetowa Pisana Kobiecą Duszą*** The website has a google translate. A google translate is below***

Listy i [inne] brewerie.

"Plus ratio quam vis".

kosmiczne lata

papa was a rolling stone

notatki na mankietach

mysli szybkie, mysli smiale, wszystkie mysli duze i male...

𝓛𝓾𝓼𝓽𝓻𝓸 𝓬𝓸𝓭𝔃𝓲𝓮𝓷𝓷𝓸ś𝓬𝓲 - 𝓴𝓪𝓵𝓲𝓷𝓪𝔁𝔂

𝒯𝑜 𝓃𝒾𝑒 𝒿𝒶 𝒷𝓎ł𝒶𝓂 𝐸𝓌ą 𝒯𝑜 𝓃𝒾𝑒 𝒿𝒶 𝓈𝓀𝓇𝒶𝒹ł𝒶𝓂 𝓃𝒾𝑒𝒷𝑜 𝒞𝒽𝑜𝒸𝒾𝒶ż 𝒹𝑜𝓈𝓎ć 𝓂𝒶𝓂 ł𝑒𝓏 𝑀𝑜𝒾𝒸𝒽 ł𝑒𝓏, 𝓉𝓎𝓁𝓊 ł𝑒𝓏 𝒥𝑒𝓈𝓉𝑒𝓂 𝓅𝑜 𝓉𝑜, 𝒷𝓎 𝓀𝑜𝒸𝒽𝒶ć 𝓂𝓃𝒾𝑒

Myśli (nie)banalne Joanny

Moje spojrzenie na świat

FacetKA

... bo ktoś musi nosić spodnie!

rymki i nie tylko

Przed wejściem tutaj nie musisz konsultować się z żadnym lekarzem, farmaceutą, a nawet z rodziną, gdyż treści tu zawarte z pewnością nie zaszkodzą Twojemu zdrowiu i życiu,