Dobiega pierwszy miesiąc naszego pobytu w USA. Wiele się nie dzieje. Przypomnieliśmy się wszystkim znajomym. Z ciekawością też słuchaliśmy ich stosunku do wirusa. Może poza jednym przypadkiem odrobiny lęku, reszta znajomych stara się żyć normalnie.
Ruch na drogach nie wskazuje, że dzieje się coś zagrażającego zdrowiu i życiu. W sklepach obowiązuje noszenie maseczek. Niemal natychmiast po wyjściu z nich prawie każdy ją ściąga. Tylko nieliczni kontynuują ich trzymanie na twarzy. Robimy podobnie. Przy wejściu do każdego sklepu tablice z nakazami założenia maseczki. Większość sklepów nie przestrzega social distancing. Wewnątrz są jednak znaki oby go zachować, zwłaszcza stojąc w kolejce. Mało kto jednak na to zwraca uwagę i jeszcze nie zdarzyło mi się usłyszeć aby ktoś prosił kogoś o zachowanie dystansu. W jednym z większych sklepów zauważyłem przy wejściu dziewczynę z ręcznym licznikiem. Dodawała wchodzących i odejmowała wychodzących. Mogę tylko przypuszczać, że w sklepie musiała obowiązywać dopuszczalna liczba ludzi wewnątrz.
Nosimy zatem te maski, skrywając za nimi swoje twarze, swój lęk i strach, czy może obojętność. Jak długo jeszcze? Nikt oczywiście nie wie. Być może co niektórzy ma wzór Japonii już nigdy ich nie zdejmą.
Patrząc na to wszystko zdałem sobie sprawę, że choć maski służą i są stosowane tylko na potrzeby oddychania, to my i tak nosimy je mocno powyżej nosa. Zasłoniliśmy nimi już oczy nie wiele dostrzegając z tego co się wokół nas dzieje. Może kiedyś te oddechowe uda nam się ściągnąć. Obawiam się jednak o te wzrokowe. Stajemy się coraz bardziej ślepi i obojętni. Coraz bardziej nietolerancyjni i agresywni. Pycha, egoizm, hipokryzja mało komu przeszkadza.
Oglądałem dawno temu film Stanleya Kubricka zatytułowany „Oczy szeroko zamknięte”. Reżyser nie należy do łatwych w odbiorze. Ten film też taki jest. Dla mnie jednak sam tytuł jest wystarczający. Dostrzegamy zło, butę i wszelkie inne nieprawości. Widzimy to na codzień, własnymi szeroko otwartymi oczami. A jednak udajemy, że nie widzimy nic, a może nie chcemy widzieć?
I już nic nikogo nie obchodzi byle do przodu w masce na oczach.
Ja osobiście powróciłem do maskowania się wszędzie. Chyba że jestem sam (5 metrów) na ulicy, czy w lesie.
PolubieniePolubienie
Czyli kierunek … zdrowy rozsądek. A co zrobić, żebyśmy otworzyli oczy i znów nazywali wszyscy kłamstwo – kłamstwem?
PolubieniePolubienie
To straszne, ale nie pamiętam kiedy ostatni raz widziałem kogoś w maseczce… Chyba że w telewizji… Powinniśmy starać sie w miarę normalnie żyć, ale z rozsądkiem, a ludzie w Polsce kompletnie olewaja sprawę… Jak tak dalej pójdzie to przywrócą restrykcje i znów zamkną granice, a wszystko przez to, że ludzie sobie bimbają…
PolubieniePolubienie
Restrykcje już wracają. Znowu zawiesili loty, w tym do i z USA. Mi chodzi jednak naszą akceptację zła w szerokim znaczeniu.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Z tym na szczęście nie jest u nas aż tak tragicznie. Choć i dobrze również nie jest…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wydaje mi się jednak, że świat potrzebuje zmian. Ten system przestaje się sprawdzać.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wierzysz że ten świat jest zdolny do jakichkolwiek zmian na lepsze? Bo ja przyznam że już nie bardzo…
PolubieniePolubienie
Przepisy są do d…, dlatego ludzie chodzą jak chcą. Jak wiesz na początku pandemii zakazano wejść do lasu i zamknięto handel na zewnątrz. Teraz okazuje się odwrotnie. O maskach nie wspomnę, bo nasz kolega narciarza porównał je do majtek …
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Co Wy, Koledzy, z tymi maseczkami? Słuchać trzeba głównego sanitariusza kraju i wkładać lód do majtek, o!
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
I efekt będzie lepszy.😂😂😂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
U Jaś mało co sprawia wrażenie normalnych działań. Mnie ciekawi jednak czy uda się ludziom wrócić do starych wartości ogólnie uznanych jako dobre.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Klik dobry:)
Polska jest podzielona na strefy czerwone, żółte i zielone. Najostrzejsze rygory obowiązują w strefie czerwonej. Dość ciekawie zachowują się mieszkańcy jednej czerwonej strefy w Polsce, która ma wspólną ulicę z miastem – nazwijmy – Nieczerwonym. Otóż Czerwoni, żeby nie dusić się w maseczkach, na spacery chodzą do miasta Nieczerwonego. Tam też urządzają imprezy, korzystają z barów i restauracji. Wychodzą z domu w maseczkach i udają się do miasta Nieczerwonego, w którym noszenie maseczek na ulicy nie jest obowiązkowe.
Zastanawiam się, jakim idiotą trzeba być, aby w ten sposób narysować granice stref. A jeśli już ktoś tak narysował, to jakiś mądrzejszy powinien otoczyć taką strefę kordonem sanitarnym, bo jaki jest sens istnienia tej czerwonej strefy, skoro Czerwoni szturmują Nieczerwonych i do nich zanoszą zarazę. Poza tym Czerwone miasto traci, a wzbogaca się to Nieczerwone, bo w nim Czerwoni korzystają z wszelkich usług.
Pozdrawiam serdecznie.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Podobnie było w Ekwadorze. Tylko tam nie ma aglomeracji. Cuenca jak była czerwona to prawdę mówiąc obowiązywały wręcz okrutne przepisy z godziną policyjna już o drugiej w południe. Systematycznie zaczęto wprowadzać ulgi, włącznie z wjazdem do miasta. Wczoraj rozmawiałem ze znajomą z Cuenki. Mimo tych wszystkich obostrzeń stopień zachorowań zaczyna wzrastać i znowu pojawiają się restrykcje.
Co myślisz o nas jako tych, którym bielmo na oczach przysłoniło kierowanie się wartościami, które dawno temu uznane były za dobre?
Serdecznie pozdrawiam
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Pesymistycznie powiem, że nie ma już chyba żadnych wartości, bo nie ma autorytetów. Skąd więc je czerpać? A te dobre wartości odziedziczone w genach, czy wyssane z mlekiem matki są skutecznie wypleniane.
PolubieniePolubienie
Świetne skojarzenie, nosimy maski nie tylko na nosie i ustach, ręce umywamy nie tylko w obawie przed zarazkami…, ciekawe, jaki będzie efekt psychologiczny epidemii, może ktoś to sprawdzi długofalowo?
PolubieniePolubienie
Też jestem ciekaw świata powirusowego. To co w tej chwili się dzieje jest chyba na dłuższą metę nie do zaakceptowania.
PolubieniePolubienie
Podobno jeden bogaty już wie, kiedy to się skończy… 😉
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
I to wcale by mnie nie zdziwiło.
PolubieniePolubienie
Jest tak, jak piszesz. Obojętniejemy.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Co gorsza robimy się coraz bardziej nietolerancyjni i agresywni.
PolubieniePolubienie
Prawda? Sama coraz częściej mam ochotę komuś przy…gadać 😉
PolubieniePolubienie
Tak, tak…widzę to tez po sobie. 🙂
PolubieniePolubienie
Chaos informacyjny (już dwa razy w Polsce pokonano pandemię) i wygłaszane rewelacje na temat noszenia masek (raz chronią, raz nie) spowodował, że ludzie mają w poważaniu i maski i wirusa. Ale w kontekście wirusa, to życie zweryfikuje kto miał rację, a kto nie.
Mimo wszystko- wydaje mi się-, że gorsze w skutkach są oczy szeroko zamknięte.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Uważam podobnie. To co się wokół nas dzieje i do czego powoli się przyzwyczajamy i akceptujemy…nie wróży dobrze na przyszłość.
PolubieniePolubienie
To nie jest nagła zmiana, ona od lat jest zaprogramowana , tylko jesteśmy zahipnotyzowani mediami dlatego tego nie dostrzegamy,Zaczęło się od TV ,filmy z przemocą ,wulgaryzmy ,internet dołożył pornografię na dużą saklę dostępną bez ograniczeń wiekowych i czasowych i to coraz bardziej agresywną ,najpierw tylko oglądaliśmy to wszystko, coraz więcej agresji , wulgaryzmów w mediach potem stopniowo zaczęło się to wszytko pojawiać w realu ,a obecnie, po tylu latach już zobojętnialiśmy i przestajemy reagować, nawet wydaje mi się, że to teraz bardzo modne a szczególnie wulgaryzmy ,na co dzień w mediach na ulicy w pracy w szkołach w życiu rodzinnym w kabaretach im więcej wulgaryzmów tym widownia radośniejsza i to bez względu na status społeczny i pozycję .To wszystko było do przewidzenia,co się sieje, to się zbiera, zasada przyczyny i skutku ,podstawowe prawo wszechświata a przynajmniej naszego świata.Co się serwuje dzieciom zaczynając od reklam, że nie wspomnę o grach komputerowych,komórki z internetem od najmłodszych lat bez nadzoru rodzicielskiego ,bez kontroli,A zachowanie dorosłych ,rodziców ,dzieciaki to widzą ,przykład zawsze idzie z góry ,to dorośli dzieci deprawują a nie odwrotnie. Od lat o tym piszę od lat to widzę i nie mogę się z tym pogodzić, zastanawiam się czy to jest do odwrócenia ,jakim sposobem i ile pokoleń będzie musiało przeminąć jeżeli to jest jeszcze możliwe do odwrócenia.Już w 2014 i wcześniej pisałam – https://molekulka.wordpress.com/2016/04/12/5298/ „Kto nas programuje” W 2015 „Coś złego dzieje się z nami” -https://molekulka.wordpress.com/2015/01/08/cos-zlego-dzieje-sie-z-nami/
W 2013″ Dzieci same się nie psują” https://molekulka.wordpress.com/2013/12/06/dzieci-same-sie-nie-psuja/ i jeszcze by się inne znalazły, ja nigdy nie lubiłam TV i zawsze mało oglądałam , dzieci były małe to nie było czasu,jak był wolna chwilka to wolałam książkę poczytać, obecnie też nie oglądam wolę internet i oglądam lub czytam to co mi pasuje ,bez przemocy ,bez wulgaryzmów bez głupoty,coś co mnie ubogaca ,rozwija a nie ciągnie w dół.Pewnie przynudzam, już to dawno zauważyłam ,że jak zaczynam o tym mówić, to patrzą na mnie jak na nawiedzoną, jakbym to ja była z innej planety i to już jest przerażające, chyba ,ze to rzeczywiści ja wyolbrzymiam i przesadzam ,chciałbym ,żeby tak było ,że to tylko ja wyolbrzymiam problem a generalnie to chciałbym się obudzić w normalnym świecie normalnych mądrych dobrych,ludzi ,chociaż wiem,że ludzi dobrej woli jest więcej, ale coraz rzadziej reagują ,czy się boją czy wstydzą swojej dobroci ,normalności ,czy mnie ktoś pocieszy???
Pozdrawiam serdecznie:))
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dlatego czułem potrzebę napadania tego artykułu. Podobnie jak Tobie mnie się tez wydaje, że przesuwamy granice przyzwoitości coraz bardziej i bardziej. Kiedyś nie akceptowaliśmy zwykłych przekleństw, dzisiaj to już norma i nikomu nie przeszkadza. Internet rzeczywiście otwarł wiele drzwi i stał się narzędziem nie zawsze tylko na potrzeby informacyjne. Nazywamy to wszystko wolnością. Gdzie się jednak ona kończy. Sądzę, że zbliża się czas zmian, bo doszliśmy do punktu, za którym już nic wartościowego nie ma.
PolubieniePolubienie