Pamiętacie „Kochaj albo rzuć”, trzecią i ostatnią części sagi o Kargulach i Pawlakach? To w tym epizodzie sympatyczni bohaterowie wyprawiaja się za ocean. Tam czekają na nich Stany lat siedemdziesiątych.
Te lata to zapewne okres największej dominacji USA. Dzięki temu życie tam toczyło się bezstresowo i z wielkimi nadziejami na przyszłość. Rynek pracy był bardzo chłonny. Młoda Pawlaczka w trakcie swego pobytu zmieniała prace kilkakrotnie. Dolar był walutą dominującą. Benzyna była tania jak woda dzięki czemu każdy rozbijał się po drogach krążownikami spadającymi galony na sto kilometrów. Nawet najpodlejsza praca dawała jej posiadaczowi relatywnie spokojne życie. Gdzieś czytałem, że w tamtych czasach młodzi ludzie pracujący w sektorze fast food byli w stanie z tych pieniędzy opłacić sobie edukację.
Niestety ja tego nie pamietam bo przybyłem do kraju Donka pod koniec lat osiemdziesiątych. Ekonomia wciąż była dość dobra choć zaczęły pojawiać się pierwsze sygnały nadchodzących zmian.
Pokolenie nastolatków z lat siedemdziesiątych to dzisiejsi emeryci lub wchodzącym w wiek emerytalny. Z przerażeniem stwierdzają, że tamta Ameryka to już tylko wspomnienie. Ich bezkrytyczne i bezrefleksyjne życie w nadziei jak to pięknie będzie na emeryturze w zderzeniu z obecnymi realiami to dla wielu z nich szok, z którym ciężko sobie poradzić.
I nagle zjawia się Donek, który zapewnia ich, że ten sen może wciąż się stać jawą. Ameryka może być znowu wielka.
Ludzie czyli suweren, albo wyborcy, co prawda słyszeli to wielokrotnie i już przyzwyczaili się do tego, że to taka wyborcza paplanina. Tym razem jednak wypowiada je biznesmen, który do tej pory nie zajmował się specjalnie polityką. Donald Trump nie cieszy się szczególnym uznaniem w społeczeństwie amerykańskim. Wielokrotny bankrut, naciągacz prawa, wmieszany w wiele podejrzanych transakcji na pierwszy rzut oka gdy staje do kampanii wyborczej wydaje się być bez szans, nawet jeśli chodzi o nominacje republikańską.
No i staje się cud na Potomakiem. Najpierw pokonuje wszystkich republikanów i staje się ich kandydatem a potem w bezpośredniej rozgrywce wygrywa z Hilary Clinton. Pamiętam tamte wybory. Komentatorzy i analitycy przecierali oczy ze zdumienia. W przedwyborczych ankietach mało kto dawał mu szanse. A jednak wygrał zaskakując całe rzesze politologów i znawców amerykańskiego podwórka. Ja się do tych ludzi nie zaliczam. Kiepsko się na tym wszystkim znam. Dla mnie wybór Busha Juniora był totalnym zaskoczeniem.
W Stanach bardzo popularnym powiedzeniem w odniesieniu do polityków jest „Washington as usual” co można przetłumaczyć jako niezmienny Waszyngton, albo wciąż ten sam Waszyngton. Latami wyborcy słyszeli paradę obietnic od swoich reprezentantów. Całymi latami politycy krzyczeli, że Waszyngton musi się zmienić. I co? Nic z tych rzeczy. Jak już wleźli w te waszyngtońskie układy, zapominali o swoich deklaracjach wyborczych.
Hilary Clinton reprezentowała właśnie ten Washington as usual. W przeciwieństwie do Trumpa, który nie tylko mówił językiem wyborców ale też i zdawał się być na nich cięty za degradację USA. Takich zawiedzionych są całe rzesze. Do nich przemawia retoryka Trumpa. Ci zaś, dla których jest on mało przekonywującym, nie ufają również Hilary. Wolą zatem nie głosować niż poprzeć kogokolwiek.
To mój personalny odbiór tamtych wyborów. Wcale nie znaczy, że mam rację.
Reszta jest już historią. Czy Donald spełnił mocarstwowe oczekiwania swoich wyborców? Wielu z nich myśli, że świat się znowu liczy ze Stanami. Specjalnie tego nie widzę. Mogę się jednak mylić. A odpowiedź na pytanie czy Donald sprawdził się w roli prezydenta i nie zawiódł swoich wyborców poznamy już w listopadzie jeżeli oczywiście wirus pozwoli.
Przyznam że do dziś nie mogę pojąć jak ktoś taki został prezydentem!! Miałem okazję oglądać urywki z jego kampanii wyborczej i nawet podczas niej nie brakło skandali a mimo wszystko ktoś taki wygrał!!! Podejrzewam że Amerykanie mu zaufali bo to nie był taki typowy polityk jakimi już sie przeżarli… Choć podejrzewam że dziś wielu sobie pluje w brodę że do tego dopuściło… Podobnie jak u nas z Dudą, bo chcieliśmy mieć twardego prezydenta który będzie się liczył w świecie a mamy piz… Znowu Trump jest twardy, ale wielu od siebie odrzuca.
PolubieniePolubienie
Ta jak napisałem. Ludzi zmęczyli ci sami politycy z gębami pełnymi frazesów. Czy Trump się im sprawdził? Zobaczymy w listopadzie.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
A Twoim zdaniem się sprawdził? Pytanie retoryczne 🙂 U nas na podobnych zasadach szansę miałby Hołownia, ale nie ma takiej siły przebicia…A szkoda, bo prezydentem byłby świetnym…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Moim zdaniem nie wszystkie jego decyzje można wyrzucić do śmieci. Generalnie jednak nie nadaje się na to stanowisko. No i to co dla mnie najgorsze jest ślepy na Izrael. Nie jestem żadnym antysemitą ale po prostu tam tez nie wszystko jest cacy.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
To prawda, ale wcześniejsi prezydenci też jednak przymykali oko na Izrael… Zresztą gdyby było inaczej to Żydzi by tak nie cwaniakowali w swoim regionie.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Definitywni. Nikt jednak nie robił tego tak otwarcie.
PolubieniePolubienie
Najwyraźniej Trump robi interesy z Żydami i ta przyjaźń mu się opłaca.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Z drugiej strony mówią, że amerykański Senat i Kongres to w sporej części wyznawcy judaizmu.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jeśli to prawda to nie ma się czemu dziwić. Zresztą nie od dzis wiadomo że w USA jest spore lobby Żydowskie.
PolubieniePolubienie
Dzięki za notkę 🙂
Dla mnie Ameryka miała swój najlepszy czas za Obamy. Oczywiście, jeśli chodzi o ludzką twarz prezydenta, bo na gospodarce się specjalnie nie znam. To, że wygrał czarnoskóry obywatel już mogło kadrom Waszyngtonu dać do myślenia, że przyszedł czas na zmiany, że należy bardziej przyjrzeć się elektoratowi, któremu jest najciężej, a którego jest najwięcej. Nie wiem, czemu Obamacare nie wypaliła, choć mam podejrzenia, że jak władze np. stanowe nie będą chciały wprowadzić, to wprowadzą tak, że projekt polegnie.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Bez picowania, ale napisałem to właśnie zmyśla o Tobie. Mam nadzieje, że dostarczyłem Ci wiadomości, które Cię zaciekawiły.
Niewątpliwie Obama strzał się być bliżej człowieka. Na początku swojej prezydentury zakazał wszystkim pracownikom Białego Domu jakichkolwiek kontaktów z lobbystami. Widział w nich zło. Osobiście tez nie mogę na niego narzekać. Nie wszystko się jednak udało ale to niekoniecznie jego wina.
PolubieniePolubienie
Cały czas jestem w szoku, że zarówno w USA, jak i w Polsce naród wybrał ludzi, którzy nie powinni pełnić swoich funkcji.
Serdeczności
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Nie Ty jedna. Jedynym wytłumaczenie może być to, że ludzie chcieli zmiany. Czy ona, ta zmiana, wyszła nam na lepsze? Mam wątpliwości.
Pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Chyba masz rację, jesteś dobrym obserwatorem i długo tam siedziałeś…
PolubieniePolubienie
Dzięki. Ponad dwadzieścia lat. Chyba trochę widziałem
PolubieniePolubienie
Może by i ten złoty sen Donek spełnił, ale koronawirus mu pokrzyżował plany.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jakoś mam wątpliwości. Jako milioner niczym specjalnym dla kraju się nie popisał
PolubieniePolubienie
Nie śledzę tego co tam się dzieje, wystarczy mi ta szopka u nas.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wcale mnie to nie dziwi. Ja już za tym co się w Polsce dzieje kompletnie nie nadążam
PolubieniePolubienie
Sytuacja z koronawirusem jeszcze to wszystko nasila.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Te najbliższe półtora miesiąca to będzie totalny bałagan.
PolubieniePolubienie
Oj tak, nas tu straszą, że liczba zgonów dziennie będzie trzycyfrowa:-( Ale patrzę, że u Was tam już też nie jest dobrze. Masz szczęście, że mieszkasz trochę na uboczu.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ponoć u nas zaczyna być tendencja odwrotna. Póki co jedna prowincja dostaje mocno w skórę. Ubocze w tej chwili bardzo się sprawdza.
PolubieniePolubienie
Wspomniałeś lata osiemdziesiąta, a więc czasy Ronalda Reagana. To bardzo ciekawy okres w historii USA. Wszystko się wtedy zmieniało za przyczyną Reganomiki jak nazywano jego posunięcia przynoszące rozkwit. Znalazłem taką charakterystykę jego czasów, a zwłaszcza I kadencji. Pozwól, że przytoczę fragment:
„,,Przez pierwsze dwa lata prezydentury Reagana Ameryka żyła w cieniu poprzedniej prezydentury demokratycznego prezydenta Jimmy’ego Cartera, uważanej za jedną z najgorszych w amerykańskiej historii, co oznaczało wspomniane wyżej kłopoty gospodarcze, w tym także dwucyfrowe bezrobocie. Działania swoich poprzedników, a zwłaszcza Cartera w stosunku do gospodarki Reagan określił następująco: „Jeśli działa, opodatkuj. Jeśli nadal działa, wprowadź regulacje. Jeśli przestało działać, subsydiuj”.
Ronald Reagan wiedział, że o ile broń może przynieść pokój „zwłaszcza w ręku dobrego” kowboja” to władza winna trzymać się od rancza z daleka. Podejmował więc decyzje skutkujące obniżeniem podatków średnio o 25%, upraszczaniem przepisów (niektóre ekonomiczne dokumenty tych czasów to pojedyncze kartki papieru) i zmniejszeniem wydatków aparatu władzy. Rynek został uznany za najskuteczniejszy mechanizm alokacyjny, regulujący i motywacyjny. Ograniczono w ten sposób wpływ na gospodarkę interwencjonizmu państwowego. Te nowe trendy ekonomiczne zyskało miano „Reaganomiki”. Efekty dały o sobie znać po dwóch latach, przynosząc 20 milionów nowych miejsc pracy i 7 lat bezprecedensowego wzrostu gospodarczego Ameryki. Dziś zasady przyjęte przez Ronalda Reagana pozostają gospodarczą biblią amerykańskich konserwatystów.”
Pomyśl o tym skąd się wzięły pomysły obniżania podatków, zmniejszania konsumpcji zbiorowej, kosztów administracji oraz rosnące transfery społeczne w innych częściach świata?
Wszystko bierze się z potrzeby pobudzania popytu, aby w ślad za nim rosła podaż, a konkurencja i rynek prowadziły do obniżki cen. Tak postępują i nasi dobrodzieje, a Twój Donek też oferuje obywatelom znaczne wspomożenie budżetów domowych mając na celu ten sam efekt – wzrost.
W historii USA działała kiedyś reguła: Republikanie prowadzą do wzrostu, a demokraci prowadzą politykę w odwrotnym kierunku. Coś jak w naszym monologu: „Co się polepszy, to się popieprzy…”
Przepraszam za przynudzanie, ale tak mnie jakoś naszło
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dzięki. To bardzo ciekawe informacje. Reagana oczywiście nie miał możliwości „przeżyć” w Stanach. Dla wielu kojarzy się ze wzrostem znaczenia USA i rozwojem gospodarczym. Dodatkowo odegrał sporą role w obaleniu muru berlińskiego.
Mój wujo, który do USA wyemigrował jeszcze w latach sześćdziesiątych ubiegłego stulecia na słowo Reagan jeży się jak kot na widok psa. Nie znam szczegółów jego niechęci jedynie co kojarzę to fakt, że Reagan dał mocno popalić związkom zawodowym. Czy to właśnie tak boli wuja? Nie wiem.
Jest tez druga strona tej prezydentury, która jest juz potwierdzona faktami. Otóż nigdy przed tem ani potem nie było tylu prezydenckich współpracowników skazanych różnymi wyrokami. Jeśli dobrze pamietam to nawet Prokurator Generalny stawał trzykrotnie przed sądem za trzy rożne naruszenia prawa. Dużo się tez mówi, że Reagan to była twarz, tak naprawdę rządził Bush senior. Ile w tym wszystkim prawdy? Nie mam pojęcia, nigdy nie dociekałem.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Tak już chyba jest wszędzie i zawsze tak będzie. Polityka, to brudna rzecz, trudno ją uprawiać bez pobrudzenia rąk
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Brud rzeczywiście stał się standardem w polityce. Do tego doszedł jeszcze smród i odór, chamstwo i hipokryzja, kłamstwo i oszustwo. I cała lista innych epitetów.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ta wyliczanka wystarczy, aby określić ludzi widzących w uprawianiu polityki szansę dla siebie. Życie jednak nie lubi próżni. Odsuniesz jednych natychmiast pojawią się następni
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Święta słowa, Czesław.
PolubieniePolubione przez 1 osoba