Już po wyborach. Miałem przestać na chwile o polityce. Wypowiedz Zbigniewa Hołdysa jednak bardzo mnie zainteresowała. Kopiuje ja zatem, ciekaw waszych opinii.
Wynik wyborów mnie nie zaskoczył. Co gorsze – nie rozczarował. Może jedynie wywołał refleksję, która dla opozycji nie jest miła – to wszystko. Podczas wieczoru wyborczego tylko raz opadły mi ręce: kiedy usiłujący udawać zwycięzcę Grzegorz Schetyna powiedział „Przed nami kolejne wybory, prezydencie, wygramy je”. Gdy to mówił w chwili porażki zrozumiałem, że nic do niego nie dotarło Że ściskanej w garści żądzy władzy nie wypuści, póki nie zatopi PO całkiem.
Posłużę się wstrętnym retorycznym zwrotem „Platforma w ciągu ostatnich czterech lat nie zrobiła nic”. Ktoś na zwycięstwo PiS-u pozwolił. Wszystkie poważne kryzysy w wojnie z niszczącym demokrację ugrupowaniem Kaczyńskiego, wywołali zbuntowani obywatele, nie politycy. Czarny protest, wielkie marsze KOD-u, ruch oporu w obronie TK i sądów, wsparcie dla Pani Gersdorf, strajki lekarzy rezydentów i nauczycieli, koszulki z napisem „Konstytucja”, samospalenie Piotra Szczęsnego, marsze w obronie Puszczy, przywiązywanie się do wycinanych drzew, walka z nielegalnymi miesięcznicami na Krakowskim Przedmieściu, barwne parady równości w całej Polsce, protesty pod sejmem opozycji ulicznej i ostatnie wystąpienie Olgi Tokarczuk – to były akcje obywatelskie, bez udziału polityków. To one miały moc. Politycy nie wygenerowali ani jednej. (Przepraszam, była okupacja sejmu po akcji z Michałem Szczerbą i jego „Panie marszałku kochany”, spontaniczna, bez konceptu, zakończyła się podkulonym ogonem.)
Jeśli politycy opozycji zjawiali się w pobliżu akcji obywatelskich, to po cichutku, dla czystości sumienia. Niekiedy też tylko po to, by się pokazać w kamerach TV, na przykład wejść na schody kolumny Zygmunta podczas protestu Pawła Kasprzaka i Obywateli RP (żałosny Ryszard Petru). Stali ze świeczkami w proteście sądowym, który nie był ich. Żadnego z tych wydarzeń nie poparli organizacyjnie – jakby się bali jawnych powiązań, bo było za duże ryzyko. W żadnym nie byli istotnym uczestnikiem, paliwem czy motorem, do ludzi nie wyszli, nie pojednali się z nimi, nie podeszli do organizatorów, nie rozmawiali, nie zaprosili ich na spotkanie jednoczące siły, nie wysłali misji do nawiązania współpracy i udzielenia pomocy (organizacyjnej i finansowej). Ale gdy była okazja, wskakiwali na podest i gadali do mikrofonu – tak widzą bycie wśród ludzi. Wiem, co mówię, bo w połowie kadencji sam ich do tych kontaktów namawiałem, umawiałem ich ze sobą, dawałem numery telefonów, z których skorzystało dwoje posłów prywatnie, to wszystko. Partie nigdy. Protesty obywateli ich nie porywały, bali się ich, traktowali je jako stany zapalne, do ewentualnego wykorzystania, a i to im nie wyszło (na szczęście). Lud został porzucony.
Gdy policja wywlekała opozycjonistów ulicznych, tylko Bogdan Klich, Michał Szczerba i Joanna Scheuring -Wielgus zjawiali się, by ich chronić własnym immunitetem. Jako partie z wielkimi funduszami nie udzielili skazanym pomocy finansowej. Nie wezwali społeczeństwa do powszechnej zbiórki na cel pomocowy. Ludzie zostawali sami, z niekiedy przerastającymi ich możliwości wyrokami grzywien. Jedynie Bogdan Klich jeździł na procesy, gdzie ludzi skazywano.
Co więc politycy opozycji robili? Kłócili się w sejmie z posłami PiS, uważając to za sedno swego istnienia. Jakby brali udział w jakimś telewizyjnym show, a nie w realnym życiu społecznym. A i to czynili nieudolnie i bezproduktywnie. Patrzyłem, jak się pchali do mikrofonu, ściskali, by się załapać do kadru, nie mogli skończyć mówić, bo ten jeszcze słówko, jeszcze ona słówko i jeszcze ja na koniec – amatorka. Nie wygrali ani jednej batalii, pozwolili złamać konstytucję i odebrać sobie głos na mównicy sejmowej przez duet politycznych gangsterów Kuchciński-Terlecki. Zalegalizowali bezprawny Sejm. Kiedyś mnie zapytali „A co mieliśmy zrobić?”. Wyobraziłem sobie profesora Religę podczas operacji, który pyta ludzi w poczekalni „Co teraz powinienem zrobić?”.
Polityka, podobnie jak każda inna dyscyplina, wymaga talentu. Błysku, pomysłu, brawurowej riposty, akcji i natychmiastowej reakcji na to, co się dzieje. Strategii. Finezji. Potrzeba talentu szachisty, takiego Bobby Fischera, a nie stolarza, który opowiada, że mu konia szachowego ktoś źle wystrugał. Nie da jej się uprawiać na korytarzach sejmowych, ględząc niekończące się monologi żalu przed kamerami, bo to zajęcie dla dziewczyn opisujących działanie suszarki do włosów, a nie człowieka mającego porwać tłumy i stanowić prawo. Nie da się polityki uprawiać awanturując się na hałdzie śmietnika, jakim jest Twitter. Twitter to wielka hałaśliwa knajpa, a nie agora do dyskusji. Trump pisze swoje piorunujące posty i każdy jego wpis ma potężną siłę rażenia, ponieważ jest chamski i poniewierający. On nie polemizuje. On wie jak to robić. To jego oręż. To facet, który ma ogromne doświadczenie celebryckie, ekscytujące niczym przemowy bokserów przed walką. Prowadził show obrażające setki ludzi, na tym zbudował swoją potęgę medialną. Zarobił na tym setki milionów dolarów. Twitter stał się dla niego trampoliną medialną do wielkiej polityki. Nasi uznali, że to jest idealne dla nich miejsce. Rzecz w tym, że w tej nikczemnej dziedzinie Trump ma talent. Czy jest jakiś tweet polityka polskiej opozycji, który mu przyniósł coś więcej, niż poklepanie po plecach przez kumpla z partii? Przeniknął gdzieś dalej, niż do Pudelka?
Politycy opozycji sejmowej nie mają talentu, co piszę z trudem, bo wielu z nich znam i lubię. Ale znam też muzyków, którzy są święcie przekonani, że ich słaba piosenka jest super hitem i tylko brak układów nie uczynił ich sławnymi. Nie rozumieją czym jest czynnik X-Factor. PiS robił z opozycją to, co robi stacja radiowa z nieudaną piosenką. Zmiótł ją z eteru. W pojedynku na chamstwo i na na kompetencję (jeśli chodzi o rozgrywki sejmowe) okazali się bezpardonowym Andrzejem Gołotą. Opozycyjni nie poradzili sobie z nocnymi głosowaniami i nielegalnym posiedzeniem w sali kolumnowej, gdy ich nie wpuszczano na głosowanie (a potem fałszowano kartki z liczonymi głosami). Bezradność i płacz. Protest wobec prowadzącego w haniebny sposób posiedzenia komisji konstytucyjnej Piotrowicza, który również fałszował głosowanie i zmieniał jego wyniki, a oni piszczeli jak przerażone myszy, by potem w amoku brać udział w kolejnych bezprawnych głosowaniach, przez co im nadać status legalności – przygnębiające. Nieuczestniczenie w kluczowych głosowaniach komisji i obrad plenarnych – tośmy też obserwowali, jako obywatele.
Sama kampania wyborcza opozycji nie istniała. Kampania nie polega na rozdawaniu ulotek, choć to wdzięczne i do pewnego stopnia skuteczne działanie. Nie polega na tym, że sam kandydat wiesza swoje banery i potem zdjęcie z tego wydarzenia wrzuca na Twittera. Kampania wyborcza ma poderwać tłumy do lotu. To akcja poważniejsza, niż promocja nowego modelu samochodu Tesla. Tego nigdzie na świecie nie robią politycy – robią to fachowcy od promocji, gdyż to polityk jest obiektem promocji. To jego się lansuje. Tu jednak za kampanię odpowiadał bardzo fajny poseł Krzysztof Brejza, gdzie indziej Robert Biedroń. Nie chcę im sprawiać bólu, ale jakie mają doświadczenie w tej materii? Jaki koncept kampanii wymyślili? Jaka była jej idea? Jakie hasła? Jakie tricki zastosowali? Jakie wydarzenia wykreowali? Czy firma Airbus powierzyłaby im promocję nowego modelu samolotu?
Gdy Lech Wałęsa objeżdżał Polskę w 1981 roku, witały go stadiony pełne rozentuzjazmowanych ludzi. Tak działa osobowość. Gdy Grzegorz Schetyna zapowiedział „marsz miliona” szybko zdał sobie sprawę z tego, że nikt nie pójdzie w tym marszu, poza nim i nawet go nie odwołał, tylko wrzucił w zapomnienie. Gdy Obama powiedział swoje „Yes We Can” – internet zalany został tysiącami grafik, memów i piosenek, z udziałem najznakomitszych talentów z całej Ameryki. Wszystkim udzieliła się nadzieja, którą rozpalał swoimi charyzmatycznymi przemówieniami. Czy jakiekolwiek przemówienie do narodu Grzegorza Schetyny ktokolwiek zapamiętał? O czym jest „szóstka Schetyny”?
Niezadowoleni obywatele, kiedy nie mają za kim pójść, nie mają porywającego przywódcy, nie widzą pomysłu – nie idą. Nie stawiają krzyżyka tam, gdzie trzeba. Albo stawiają tam, gdzie jest konkret, na przykład 500 plus. Na to też nie znaleziono remedium. Nikt ich nie wyrwał z marazmu, nie rozmawiał z nimi, nie dodał im otuchy. Słyszeli zdania-majstersztyki w rodzaju „Mamy scenariusz na pokonanie PiS, tylko musimy ten scenariusz znaleźć” i opadały im ręce. Jak ktoś chce, w tej chwili trwa kampania wyborcza w USA i można ją poobserwować i porównać z naszą. Zobaczyć, jak jedna Elizabeth Warren pogodnie rozprawia się z Facebookiem. Jak opozycja demokratyczna zdobywa głosy republikanów w walce o impeachment dla Trumpa. Można sobie przypomnieć, jak Obama poderwał całe młode pokolenie, do którego w Polsce nikt się teraz nie odezwał, więc nie poszło na wybory.
Wyjaśnijmy coś: nie jestem członkiem PO, ani żadnej innej partii. Nie do mnie należy ustalanie, kto w której jest liderem i w jakim kierunku ją prowadzi. To sprawa członków tych partii. Jestem jednak obywatelem i to z moich (między innymi) podatków politycy dostają subwencje partyjne. Z nich żyją. Obserwowałem kampanię nie krytykując jej od wielu tygodni ani razu. Nie chciałem być Brutusem. Ale to nie znaczy, że nie widziałem co się dzieje. Widziałem pustkę i zero pomysłu. Widziałem brak osobowości i przepastne listy kandydatów, wśród których były nazwiska odpychające. Widziałem kolejne tabuny pchających się do Sejmu ludzi pozbawionych talentu. Wiem, że kolejne cztery lata będą podobne, do poprzednich, choć bardziej brutalne. Mikrofon nadal będzie wyłączany, nocne machlojki ustawowe będą kontynuowane, niszczenie ludzi będzie trwało. Trudno to będzie znieść, chyba że ktoś nowy się poderwie i porwie za sobą miliony Polaków, nie dalszym kłamstwem i szczuciem, a nową ideą. Oby nie brunatną.
To że PiS nadal rządzi nie jest zasługą PiSu, tylko tego że Platforma ma taki brzydki nawyk, że budzi się przed samymi wyborami, gdy jest już za późno. Wybory do europarlamentu przespali i tym razem było tak samo. Partia która przez długie miesiące nie pokazuje nic za cholerę nie wygra!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dlatego trzeba zmiany lidera. Dziwi mnie, że Schetyna tego nie rozumie.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Schetynie marzy się teka premiera, więc nie odpuści. Ale z nim PO nigdy nie wygra, bo wszystkim kojarzy się z aferami i całym tym syfem jakiego kiedyś narobiła platforma. Potrzebna jest świeża krew, ktoś nie ubabrany i wzbudzający pozytywne emocje.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jeśli Schetyna tego nie zrozumie to Platforma się rozpadnie. Zaczynaja już w niej dostrzegać, że z nim nie maja szans na wygraną.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ponoć Budka albo Brejza mogą go zastąpić. Czas na zmiany jeżeli chcą cokolwiek znaczyć na scenie politycznej.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dokładnie. Zrobił ile potrafił. Czas odejść.
PolubieniePolubienie
Tyle że ambicje mu nie pozwolą…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
No i to jest błąd.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Budka ma problemy z przemawianiem na świeżym powietrzu. Coś mu zawsze przerywa
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
A Nitras lub Trzaskowski co sądzisz o nich?
PolubieniePolubienie
Faktycznie 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
I tak w całym tym nieszczęściu jest kilka plusów, np to że senat jest nasz i ciężko będzie PiSiorom przepychać kontrowersyjne ustawy.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Szczerze mówiąc, to trzeba jednak uznać zwycięstwo w Senacie za duży sukces przy tej opozycji.
PolubieniePolubienie
To jest sukces, ale jednak miałem nadzieję że PiS oberwie od wyborców po dupie za to co robił przez te lata a tu…A tu jeszcze więcej osób na nich głosowało niż 4 lata temu…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dlatego czas na nowych liderów, ludzi, którzy mogą pociągnąć i odciągnąć wyborców od PiS
PolubieniePolubienie
O ile PiS wcześniej się nie rozpadnie, bo ostatnio też tam niezłe zgrzyty są.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Twardogłowi wciąż rządzą.
PolubieniePolubienie
Ale są zgrzyty między Ziobro a częścią PiSiorów więc jeszcze i rozłam może być 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Najlepiej jakby się skłócili i skoczyli sobie do gardeł. Niech masy zobaczą swoich bohaterów w pełnym świetle.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
W końcu się skłócą, bo tam chętnych na schedę po Kaczyńskim pełno i tylko czekają aż mu się noga powinie 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
No to ja trzymam kciuki. To byłby niezły cyrk.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Kto by przypuszczał że mogłabym w jakis sposób zgodzić się z panem Hołdysem …a jednak.
Co prawda, jak zapowiadałam , głosowałam na PiS to jednak nie dlatego ,że jestem nim zachwycona a tym że opozycja w stu procentach przedstawiała kompletne dno i z tego co słysze teraz, to dno ma ochotę przebić i iść dallej. Jedyni rozsądnie mówiący to lewica ale nie da się rozmawiać z ludźmi dla których mordercy są bohaterami a zwyrodnialcy autorytetami. Patowa sytuacja a mogło być fajnie gdyby ktoś z opozycji, przypomniał sobie ,że to o Polskę chodzi a nie o ich tyłki. Można w tym nawet kłamać ale nawet tego nie potrafią.
PolubieniePolubienie
Proszę o dokładniejsze informacje nt. morderców, którzy są bohaterami dla lewicy. Jeśli można.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Oczywiście pan Jaruzelski na początek.Można wyliczać dalej, tyle ,że jeśli to nazwisko pan zakwestionuje, , mój czas pójdzie na marne.
PolubieniePolubienie
Nie, nie kwestionuję. Mogę nawet podsunąć Che Gewarę, ale jego mit uwielbiają chyba wszyscy, nie tylko lewacy, choć był ludobójcą itd. Zbajdą się też inni i to w wielkiej liczbie, ale nie sądzę, żeby byli bohaterami lewicy. Muszę teraz jechać do dentysti i nie bardzo mam czas, ale gdyby udało się Pani zapoznać z mordercami, którzy są bohaterami dla prawicy, to byłabym wdzięczna.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Widzę, ze szampan się skończy i zwycięska impreza dobiegła końca. A szkoda.
PolubieniePolubienie
Złożyło się ,że miałam radio i sporo informacji, wywiadów komentarzy. Nic o Polsce, nic o tym jak zrobić by było lepiej. Wszyscy o stołkach i własnym żołądku-bez wyjatku więc szampan w kąt a wódkę trzeba by tego nie doswiadczać a robić swoje… pomimo.
PolubieniePolubienie
No i trudno tym razem się z Panią nie zgodzić.
PolubieniePolubienie
Właśnie uświadomiłeś mi (słowami Z.H.), że nie zwracałam uwagi na działania opozycji (bo ich nie było, okazało się), całkowicie skupiając sie na przeciwnikach (pis i konfederacja). Okazało się, że głupio robiłam chodząc „za nich” na demonstracje, pikiety, marsze itd. Oczywiście to bardziej skomplikowane, niż to przedstawiam, ale… Trzeba jechać z powrotem do mojej Krainy Deszczowców i znów mieć wszystko w dudzie. Szkoda, że dzieci tu zostają (na razie).
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dlatego opublikowałem te przemyślenia Hołdysa bo sam myślałem, że opozycja była w tych wszystkich marszach i wiecach bardziej aktywna. Okazuje się, że było inaczej.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
…przepraszam, za literówkę. Pani miałam na myśli .
PolubieniePolubienie
Jestem dość młoda więc mysle ,że dam radę poczekać na przytoczone przez panią nazwiska. Mam nadzieję ,że będą równie…”młode”.
PolubieniePolubienie
Nie wystarczy zagłosowac przeciw, trzeba mieć jeszcze na kogo. A nie bardzo jest. 😦
PolubieniePolubienie
Czyli sporo prawdy w tym o czym mówi Hołdys.
PolubieniePolubienie
Niestety
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Trudno taki elaborat Hołdysa ocenić jednoznacznie i skrótowo. Ale w dużej części (80% ?) zgadzam się z nim. Śmieszą mnie tylko takie wyrwane z kontekstu oksymorole jak np.: „… w tej nikczemnej dziedzinie Trump ma talent …” Nikczemna dziedzina i talent? Jedna z definicji talentu zakłada np., że: „Talent jest naturalnie powtarzającym się wzorcem myślenia, odczuwania i zachowania, który może być wykorzystany produktywnie.”. A więc chodzi o wzorzec myślenia, a nie o wzorzec głupoty mogącej prowadzić do wielu nieszczęść.
To dlatego nie warto zwracać uwagi na takie wypowiedzi świadczące o tym, że ich autora ponoszą emocje i traci rozsądek. Zarówno Trump, Hołdys, a nawet produkująca się tutaj Kloszard, powinni zwracać uwagę na swoje wypowiedzi, albo chociażby posługiwać się pojęciami przyjętymi w cywilizowanych społeczeństwach. Bo jak dyskutować z kimś, kto oskarża kogoś o morderstwo, a nie potrafi tego udowodnić.
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Panie Andrzeju. Jeśli można poproszę o konsekwecje w pana wykonaniu i traktowanie mnie jak gdybym nie istniała . To że zachowuje się pan jak tchórz, kopiąc i uciekając , pana bawi ale jest żałosne.Życzę zdrowia by pomogło zachować przez siebie ustalane zasady.
PolubieniePolubienie
Proszę nie zbaczać z tematu. Jeżeli Pani potrafi rozwinąć swoją myśl o mordercy Jaruzelskim, bez plucia jadem, to możemy spróbować chociażby wymienić poglądy. Ale czy Panią na to stać???
PS Dla ułatwienia podpowiem: Hitler był ludobójcą, ale nie mordercą, bo nikogo nie zabił (poza Ewą Braun, ale to było raczej samobójstwo rozszerzone) …
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję panu i jeszcze raz zyczę zdrowia.
PolubieniePolubienie
Szczerze mówiąc fragment z Trumpem też nie przypadł mi do gustu. Rozumiem jednak czemu miał służyć ten zabieg. Zaskoczył mnie jednak trochę faktami, jeśli są one prawdziwe a nie mam powodu żeby sądzić, ze jest inaczej, o braku zaangażowania partyjnych guru w te wszystkie ruchy obywatelskie.
Być może wypowiedź była zbyt emocjonalna. Rozumiem, że emocje w wypowiedziach powodują, że często przekraczamy granice zdrowego rozsądku. W tym wypadku myśle jednak, że Hołdys aż tak bardzo ich nie przekroczył.
PolubieniePolubienie
Fakty są prawdziwe, ale nie sądzę, aby walka na kije bejsbolowe z pisowską mafią była właściwa. Wystarczyło wszystkie uliczne protesty dociągnąć do końca, a nie układać się z oszustami, czy chodzić na prezydenckie ciasta … i tutaj Hołdys ma rację. Ale mieć rację to za mało.
PolubieniePolubienie
Zatem chyba należy oderwać się od przeszłości. Żeby to jednak zrobić potrzebny nowy lider. Stary zawsze będzie miał te wczorajsze konotacje.
PolubieniePolubienie
Z krytyką staram się być ostrożna. Nie ma rzeczywistości równoległej, w której moglibyśmy stwierdzić, jak potoczyłyby się sprawy pod innym przywódcą. Artyści maja to do siebie, że bardzo się emocjonują, także tam, gdzie potrzeba zimnego wyrachowania. Pamiętam Kukiza i jego wieczne święte oburzenia na Tuska i PO. I co? I jajco. Skończył w PSLu 😉
Wady PO znam dobrze. Często o nich pisałam i krytykowałam, dopóki nie wygrał wyborów w 2015r. PiS, bo nie kopie się leżącego.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Osobiście miałem większe oczekiwania od PO. Stąd może ten zawód. Im dalej w las tym więcej drzew. Z perspektywy czasu te ich błędy w polityce wewnętrznej odbijają nam się dzisiaj wielką czkawką. Wielkość człowieka polega lub powinna też polegać ma jego zdolności do samokrytyki. Idee Schetyny się wyczerpały. Sam powinien dojść do tego wniosku. Daleki jestem od znęcania się nad nim. Nie będę jednak ukrywał, że ludzie trzymający się stołków za wszelką cenę nie budzą mojej sympatii.
Do Hołdysa mam słabość za Autobiografię. Swoją drogą czy myślisz, że ktoś może stworzyć podobny utwór tak mocno oddający tamte czasy, o ostatnich trzydziestu latach? A może to tylko moje emocje.
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Ależ ja kocham Hołdysa. Jako muzyka 🙂
PolubieniePolubienie
Jak dla mnie Hołdys ma wiele racji, chociażby w tym, że do wyborów prezydenckich nie mają kogo wystawić, nie mówiąc o kampanii… jedyna nadzieja w młodszych szeregach, może nowe siły i nowe pomysły coś zmienią w polityce, a może nie? Zobaczymy…
PolubieniePolubienie
Komu można zadedykować powiedzonko Kisielewskiego: Kup sobie szklany nocnik i zobacz co narobiłeś???
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Oj znalazła by się się cała wataha. Mi się podoba tytuł filmu Kubricka „Oczy szeroko zamknięte”. 🙂
PolubieniePolubienie
Czytałem bodaj na Wirtualnej Polsce, że Kidawa-Błońska ma duże szanse na wyrównana walkę z Dudą. Teraz tylko trzeba w nią zainwestować i pokazywać gdzie się da. Czekanie tutaj to woda na młyn PiS-u.
PolubieniePolubienie