Czy pamiętacie uliczne saturatory z wodą gazowaną? Wciąż się wydaje, źe to jeszcze nie tak dawno a to już teleńko lat śmignęło.
Nie, nie będzie to wpis wspomnieniowy. To będą ostatnie wrażenia z Meksyku. Podobne mógłbym opisać również i tutaj w Ekwadorze. Handel żywnością na wszelkiego rodzaju wózkach to wciąż taki miejscowy folklor zarówno w Meksyku jak i w moim aktualnym miejscu zamieszkania. Można spokojnie zjeść całkiem niezły posiłek, jeśli oczywiście wystarczy odwagi. Osobiście podchodzę od tego ze sporą dozą ostrożności. Zdarzyło mi się jednak zjeść tak bardzo tutaj popularne saviche przygotowane na takim właśnie objazdowym wózku.
Nie mogłem sobie również odmówić przyjemności skosztowania czegoś takiego w Meksyku. Zdałem się oczywiście na moją krew czyli córkę, która wie jak daleko można się podsunąć w delektowaniu się tymi specjałami.
Padło na marquesitos jako żywo przypominających nasze naleśniki. Smakowo produktów rzeczywiście je przypomina z tym, że jest o wiele bardziej kruchy. Jako nadzienie można do niego włożyć praktycznie wszystko. Jednak najlepiej smakują na słodko.
Patelnia a na niej naleśnik. Zamyka się to górna patelnią i smaży kilka chwil.
Póki ciepły można go zrolować wypełniając nadzieniem
Wybrałem biały ser kremowy z tartym zerem żółtym. Niezła kombinacja.
I naleśnik prawie gotowy. Smakowało równie wybornie jak woda z sokiem z naszego kiedysiejszego saturatora. No i przeżyłem bez sanepidu.
Oj, zjadłabym soc takiego. podobne przysmaki sprzedawano kiedyś na Bazarze Różyckiego w Warszawie i nigdy nie słyszałam, by komuś zaszkodziły…
PolubieniePolubienie
Nie jestem specjalnie wybredny ale ten naleśnik bardzo mi smakował. Myśle, że niektórych bakterii potrzebuje dla zdrowia. Wszystko wyjałowione z nich to tez nic dobrego.
PolubieniePolubienie
Mąż kupuje mi syfon w gazowaną wodą i mieszkam go z sokiem malinowym tak jak kiedyś to było – smak dzieciństwa!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Stare dobre smaki Elu. Szkoda mi tego typu rzeczy.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Sorry za błędy, ale piszę po ciemności, a więc z gazowaną wodą
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ci którzy jeżdżą do Indii, biorą orzechówkę, spirytus… i jedzą bez obaw, bo przecież piwo na ichniej wodzie też może powalić. Pytanie wcale nieśmieszne: – Jaką wodą płukałeś usta, gdy myłeś zęby? Znajomi w Egipcie zamiast zwiedzać piramidy, przesiedzieli w kiblu po wypłukaniu pasty do zębów.
Pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Nasza córka ma w domu zamontowane filtry do wody. Nie mieliśmy z tym większego problemu. Słyszałem jednak o przygodach ludzi w Indiach. Definitywnie trzeba o tym pamiętać.
Pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Klik dobry:)
Rzecz w tym, co organizm toleruje i przyswaja, a co nie. Zapewne jesteś już oswojony z tamtejszą florą bakteryjną. Woda z saturatorów nam nie szkodziła, a przecież nazywano ją „gruźlicznką”.
Pozdrawiam serdecznie.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Muszę przyznać, że te podróże chyba niezbyt sprawiają przyjemność mojej florze bakteryjnej. Nie to żeby, specjalnie cierpiał ale czuje, że zmiana żywności zaczyna buc uciążliwa. Meksyk jednak był ok.
Serdecznie pozdrawiam.
PolubieniePolubienie
Szkoda że u nas nie można w ten sposób sprzedawać żywności. Tam sanepid nie lata za człowiekiem sprawdzając czy brudu za paznokciami nie ma, a u nas jak babcia chce sprzedać pomidory to zaraz ją straż miejska po chodniku ciska i towar rekwiruje…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Tez mi się wydaje, że poszliśmy zbyt daleko z tymi ograniczeniami.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Bo pozwoliliśmy by państwo nam się do wszystkiego wtrącało. Niby jesteśmy wolni a na smyczach wielu instytucji…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jeszcze chwile i nam wlezą do łóżka.
PolubieniePolubienie
A saturatorów nie pamiętam, mały w tedy byłem 🙂 A po wodzie choruję, wolę inne płyny 🙂
PolubieniePolubienie
Po nich tylko kacor niemiłosierny.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Picie to taka baśń z kiepskim zakończeniem 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Coś w tym jest. 😃😃
PolubieniePolubienie