Zalegliśmy do spania mniej więcej o dziesiątej. Pobudka miała być o drugiej nad ranem. O trzeciej wyjazd. Tylko jak tu przekazać to ciału, które zwykle chadza spać na chwile przed północą. Nie będzie spało i już. Miotałem się pewnie ze dwie godziny ... akurat do północy zanim odpłynąłem w krainę snu. Jeszcze pewnie dobrze nie... Czytaj dalej →