Pobyt w Polsce, aczkolwiek z wielu względów, to bardzo emocjonalne dla mnie przeżycie, ma również aspekty, które powodują we mnie eksplozję różnych uczuć. Jestem a raczej staram się być wegetarianem. Przemawia do mnie idea. Samo jedzenie, też wbrew pozorom jest bogate we wszystkie niezbędne witaminy i minerały potrzebne nam do bycia zdrowym.
Mam jednak słabość do polskiej kiełbasy wiejskiej, dobrze uwędzonej. Wielu nazywa ją swojską. To w tym przypadku jest bez większego znaczenia. Tak jak w czasie ostatniego pobytu tak i tym razem nie udało mi się zapanować nad moją niczym nieposkromioną chęcią dorwania się do pęta tego specjału. Puściły wszelkie hamulce. Gdy jeszcze do tego dodamy nasz rewelacyjny chleb żytni, który występuje w wielu postaciach, no to praktycznie niewiele więcej mi potrzeba. Pajducha takiej dobroci dobrze posmarowana masłem i na to swojska czy wiejska i jestem w siódmym niebie. Mój zięć mam podobne skrzywienia co oczywiście nie ułatwia mi życia.
Nie oszczędzam sobie brzydkich słów skierowanych pod swoim adresem po takim obrzydliwym zachowaniu. Gdyby ktoś już nie ukradł dwóch wyrazów będących powszechnie używanych w innym kontekście, to mógłbym czuć się jak zdradziecka morda.
Wędliny to jednak tylko cześć mojego problemu. Drugi nazywa się Tiki Taki i wiśnie w czekoladzie. Przyrzekłem sobie przed przyjazdem zdecydowaną walkę ze swoimi słabościami. No i kolejna porażka, nie to nawet nie porażka, to totalna klęska.
Gdyby tak komputer i pisanie na nim było jakąś formą wysiłku fizycznego to może jakoś bym to załamanie silnej woli przetrwał. Niestety, przy tym upale wyrwać się na jakiś spacer jakoś do mnie nie przemawia. Córcia trochę mnie mobilizuje bo dla niej te trzydzieści parę stopni to idealna temperatura meksykańska. Dzisiaj nawet poszliśmy byle gdzie, żeby tylko uciec od lodówki. Było całkiem fajnie choć po tylnej części ciała spływała mi woda potem zwana. Zaraz po powrocie kawcia i trochę słodkości i przeklęte spalone kalorie wróciły z jeszcze większa siłą.
Pisze ten artykuł bo już patrzeć na mój wancoł nie mogę. Pomyślałem sobie, że jak go tak zwyzywam na blogu to może jutro bardziej wstrzemięźliwy będę.
Przynajmniej mam taką nadzieje, chociaż niczego nie obiecuje.
Jak to się dzieje, że co nie jest koniecznie zdrowe i dobre smakuje najlepiej?
Dobrze, że zostało mi już tylko cztery dni i powrót do Luśki z wnuczką. Gdybym został jeszcze chwile dłużej to wzorem pewnego blogera nabawiłabym się niechybnie depresji jakiejś. Póki co to tylko czarna rozpacz.
Widzę, że powoli wszystko się wyjaśnia. Zauważyłem, że nie poprawiasz prostych literówek jakie każdemu się zdarzają w komentarzach i postach, a to by świadczyło, że nie korzystasz z opcji zarządzania swoim blogiem (prawdopodobnie ktoś Ci założył konto, a że nie było potrzeby to nie wchodzisz w ustawienia).
Drobne wyjaśnienie. Oczywiście moglibyśmy dyskutować o tym nie na blogu, a w poczcie, ale myślę, że podobne problemy mogą też mieć inni blogerzy – ja też jako informatyk kiedyś zapomniałem hasła – więc warto naszą dyskusję upublicznić.
Jak sprawdzić, czy mamy możliwość zarządzania naszym blogiem? Na naszym blogu pod linijką adresową URL powinna się pojawić dodatkowa linijka, gdzie z lewej strony mamy panel administracyjny [Moja witryna], a z prawej strony obrazek dzwonka (powiadomienia o komentarzach, odpowiedziach itp.). Jeżeli nie ma tej linijki to prawdopodobnie nie mamy możliwości zarządzania blogiem.
Aby zarządzać swoim blogiem trzeba znać login i hasło do bloga. Login może być adresem e-mailowym (albo numerem Twojego telefonu), a hasło jeżeli nie znasz, to możesz odzyskać możliwość zresetowania starego hasła i wprowadzenia swojego nowego. A więc długopis, kartka i do … roboty. 😉 W Twoim przypadku (korzystasz z gościnnego serwera siostry) radziłbym taki eksperyment przeprowadzić dopiero w Cuence, po sprawdzeniu, czy wszystko wróciło do normy.
Jak odzyskać zarządzanie.
1/ Otwieramy przeglądarkę i wpisujemy adres (https://wordpress.com/) po którym powinna się pojawić strona na której można założyć nowy blog na WordPress’ie.
2/ Rejestrujemy się podając nr telefonu, albo adres e-mailowy. W miejscu hasła wpisujemy stare, albo jeżeli nie znamy hasła wykorzystujemy opcję [zapomniałeś hasła?] – uwaga w różnych wersjach językowych tłumaczenie może być inne. W niektórych przypadkach może się pojawić prośba o podanie nazwy użytkownika (podajemy nick, lub swoje imię i nazwisko) i adresu URL do bloga.
3/ W zależności od tego co podaliśmy jako login otrzymany numer kodu od administratora wpisujemy w podanym miejscu.
4/ Jeżeli wszystkie operacje były wykonane poprawnie, pojawia się informacja o możliwości wstawienia swojego hasła. Wstawiamy hasło, zapisujemy i … powinien się pojawić nasz blo, ale już z linijką zarządzania.
5/ Klikamy na [Moja witryna] i dalej: [Witryna] , oraz [Komentarze] – i … pełny sukces 😉
Teraz możemy usiąść z pajdą chleba z masłem i kiełbasą swojską (ja dodaję jeszcze czosnek), a na deser pojeść wisienek w czekoladzie. 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Warto pomyśleć o piwie…
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Trafiłeś Czesław bezbłędnie w kolejny słaby punkt mojej diety. Ekwador nie ma dobrego piwa ani wyboru. A tutaj…..
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Widzę, że ze wszelkimi działaniami radzisz czekać do powrotu. Z polski wkrótce wyjeżdżam ale ma jeszcze dwa tygodnie w USA przed sobą. Może już w USA uda mi się do czegoś dojść. Będę próbował.
Starałem się sobie przypomnieć zakładanie tego bloga. Mogę się mylić ale mam wrażenie, źe to miało miejsce na maszynie IBM. Potem dopiero otworzyłem go w systemie apple i ściągnąłem aplikacje workdpress z apple store. Może zatem być tak, źe prawa administratora są na oryginalnym komputerze. Czy to możliwe?
PolubieniePolubienie
Na 90% typuję ustawienia w komputerze/laptopie, a na 10% ustawienia na lokalnym (w Cuence) serwerze/modemie.
To zarządzanie blogiem możesz przećwiczyć nawet w Polsce, tylko niczego nie zmieniaj, wejdź, zobacz jakie to daje ogromne możliwości i wyjdź.
Z tego co piszesz wnioskuję, że nie znasz loginu i hasła do bloga, więc warto to uzupełnić na wypadek np. uszkodzenia dysku, czy komputera. Nie wiem w jaki sposób funkcjonuje w Ekwadorze internet, dlatego trudno mi coś sugerować nt. administratora. Może być też tak, że na komputerze masz tylko obraz ISO, a to też trochę komplikuje sytuację. Myśę, że wszystko wróci do normy po powrocie do Cuenki. Zwróć uwagę, na to kto przestał do Ciebie komentować bo z reguły każdy myśli, że ich wyciąłeś.
PolubieniePolubienie
Póki co wylogowałem się z aplikacji WordPress. Nigdy tego nie robiłem, bo ipad mam na hasło. Resztę będę próbował po powrocie.
PolubieniePolubienie
Warto sobie psuć przyjemność pobytu wyrzutami z powodu tej krótkiej chwili słabości?
PolubieniePolubienie
Gdyby brzusiu mi tak nie pchał się przed oczy to pewnie wiele bym sobie z tego nie robił. A tak…😂😂😂
PolubieniePolubienie
Oczom nie wierzylam, kiedy przeczytalam „Tik Taki wlasnie w czekoladzie”. W szoku bylam, co to za wynalazek, a pozniej doczytalam, ze chodzilo o wisnie 😂
Jestesmy tylko ludzmi i nie ma co sobie kolkow na glowie ciosac, ze cos nam smakuje i mamy do czegos slabosc. Ideologia czy nie- najwyrazniej potrzebowales tej kielbasy 😉
PolubieniePolubienie
Żył podcinać sobie nie będę. Ale ten gamoń zwany brzuchem mocno działa mi na nerwy. A ja zamierzam wziąć pare kilo wiśni i tiki taków ze sobą. Życie jest jednak brutalne. 😂😂😂
PolubieniePolubienie
Jakoś nie bardzo w tę rozpacz wierzę 🙂 A depresja to Ci już na pewno nie grozi. Korzystaj z każdej chwili, w każdy możliwy, byle przyjemny 🙂 sposób.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Korzystam, oj korzystam. Na szczęście, w tym przypadku oczywiście, jak to mówiła kiedyś Anna Jantar, Nic nie może wiecznie trwać. 🙂🙂🙂
PolubieniePolubienie
Można jeść wszystko, ale rozsądnie i nie nalezy się katować wyrzutami sumienie. Ja nie jem kolacji po 18 i waga spada. Taka porada!
PolubieniePolubienie
Ja się tez tego trzymam. Tyle, że odkąd mam córcię to jest z tym ciężej ciężej. 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Brawo Ty! Bo takiej kiełbasy jak Polska nie znajdziesz nigdzie na świecie!! Mój dziadek był masażem, sam wiele razy z nim taką swojską kiełbachę robiłem i powiem tylko tyle, że święty by się nie powstrzymał, więc niech Cię sumienie nie gryzie!!! Trzeba jeszcze było ze 20 kilo do Ekwadoru zabrać! 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Sam widzisz, taki ze mnie wegetarian jak z koziej dupy trąba. Żałować sobie jednak nie będę. Żyje się raz.🙂
PolubieniePolubienie
I pewnie że tak!!! NIECH ŻYJE KIEŁBASA!!!!!! 🙂 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Nie będę się kłócił z tym toastem. 😂😂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
🙂 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Nie urodziłeś się chyba po to, by się umartwiać, trochę dobroci w gębie jeszcze nikogo nie zabiło!
PolubieniePolubienie
Już samo brzmienie tego komentarza mocno złagodziło moje poczucie bezsilności. Dzięki. Dobrze mieć takich przyjaciół. 🙂
PolubieniePolubienie
Zapamiętaj: nie wolno żałować tego, co się zrobiło, czy zjadło. Dodatkowy stres Ci potrzebny? Uśmiech i do przodu po pyszności póki można, bo może przyjść dzień, kiedy lekarz zabroni nie tylko kiełbasy, ale i piwa…
Serdeczności zasyłam
PolubieniePolubienie