Podział na klasy w Ekwadorze

Żeby do końca być szczerym na temat krainy arów i hektarów, czyli mojego obecnego miejsca zamieszkania postaram się teraz podzielić swoimi spostrzeżeniami na temat ludzi. To oni w znacznym, stopniu determinują nasze samopoczucie zwłaszcza gdy mieszkamy poza granicami swojej ojczyzny.

Będę oczywiście trochę generalizował ale to wynik moich doświadczeń. Nie znaczy zatem, że wszyscy są tacy sami, tak padło na mnie, ot co.

Ekwador podobnie jak większość krajów świata dzieli się na trzy klasy, bogaci średniacy i zjadacze chleba. Z bogatymi jest jednak inaczej niż w krajach uprzemysłowionych. Tutaj to nie są pojedynczy ludzie a raczej całe rodziny. To taka pozostałość systemu kolonialnego, kiedy jedna czy parę rodzin posiadało niemal całe państwo.

To co ja mam to pewnie skromne kieszonkowe członków owych rodów. To oni w sporej mierze determinują politykę aczkolwiek w coraz mniejszym stopniu. Swoistą grupą są oczywiście politycy. Przeciętnie inteligentny Ekwadorczyk sam przyzna, że największą bolączką tego państwa jest korupcja. Nie ma zatem w tym zakresie zbytnich różnic. Obecny prezydent ściga swojego poprzednika bo coś tam podobno wykrył. Dodam tylko, że obaj byli członkami tej samej partii i kiedyś obecny był wiceprezydentem czyli zastępcą tego, którego teraz ściga. Taka zabawa dużych chłoptasiów w dorosłych mężczyzn.

Rząd wie, że jest niedoskonały, stąd aby zapewnić sobie jednak nieomylność na wszystko, ponoć, powtarzam ponoć, nie można go krytykować w mediach. Politycy mogą sobie nawzajem wytykać brudy, krytyka medialna natomiast musi mieć swoje granice.

Z racji swoich możliwości finansowych moje kontakty ograniczają się przede wszystkim do klasy średniej i do zwykłych zjadaczy chleba. Średniacy mają w tym gronie sporą przewagę bo mówią po angielsku w przeciwieństwie do dolnych warstw społecznych. Wolę jednak te ostatnie bo to dzięki nim mój hiszpański robi postępy. Średniacy wolą ulepszać swój angielski i tu już mamy konflikt interesów. Robię za nauczyciela a sam niewiele od nich mogę się nauczyć. Ci na dole gwiżdżą na angielszczyznę i wymagają ode mnie hiszpańskiego. No i jak ich nie lubić? Przecież ja chce być poliglotą i szprechać to znaczy hablować w paru językach w tym w iberyjskim przede wszystkim. Mojej córki teściowie tylko hablają i póki co nijak z nimi nie mogę się dogadać. Idzie jednak ku lepszemu. Mamy dorywczego pracownika który używa tylko castelliano czyli hiszpańskiego i on robi za mojego nauczyciela. Problem tylko w tym, że jak mówią moi sąsiedzi, hiszpański Don Pepe to niekoniecznie nawet ekwadorska odmiana tylko taki lokalny żargon. Będzie zatem ciekawie, bo z tym mam największą styczność. Dodatkowo gość jest głuchy jak pień prawie i często muszę powtarzać mu coś kilka razy zanim wreszcie jesteśmy na tej samej stronie. Kiedyś słuchała nas jego córka. Nie pamietam już szczegółów ale wyszło jakoś tak, że ja mówiłem o pogodzie a on przyznał, że jego krowa ostatnio daje mniej mleka. Córka warknęła powalającym śmiechem a ja zgodziłem się na mniej mleka jutro. Trzeba wiedzieć, że Don Pepe dostracza nam świeże mleko wydojone ledwie parę minut temu. Oprócz tego Jose czyli Pepe jest naszą złotą rączką do prac na zewnątrz. Osiem godzin czegokolwiek od pracy na grządkach po budowanie muru z kamieni to dwie dychy zielonych. Da się zatem wytrzymać.

Lubię te moje z nim rozmowy, mają one swój klimat i nigdy nie wiem do czego doprowadzą.

Ludzie z tej warstwy z racji swoich dochodów mało, jeśli gdziekolwiek, gdzie byli, jeszcze mniej widzieli. W swoich poglądach dość prości i szczerzy do bólu. Polska dla mojego Pepe to kraj gdzieś na końcu świata gdzie trzeba lecieć zapewne kilka tygodni. Wypytuje mnie jednak często jak to w tej Polsce ludzie żyją, czy jest podobnie, jak jest drogo takie tam najbardziej przyziemne pytanka wynikające przede wszystkim z jego życiowego doświadczenia.

To tyle o ludziach z dołu. O średniakach następnym razem.

33 myśli w temacie “Podział na klasy w Ekwadorze

Add yours

  1. Pepe jest spoko. Daj mu podwyżkę 🙂 20 dolców za 8 godzin pracy to czysty wyzysk :)))

    Przypomniałeś mi, jak kiedy Młody był bardzo młody, pojechał studiować do Barcelony, żeby nauczyć się hiszpańskiego :))) Jakież było jego zdziwienie, gdy słyszał jedynie kastylijski 😉

    Oczywiście ustawiam się w kolejce po kolejną porcję relacji z Twoich doświadczeń.

    Polubione przez 2 ludzi

    1. Do punktu pierwszego ustosunkuje się w nastych wpisach.
      Słyszałem meksykański, ekwadorski i wenezuelski hiszpański różnią się wymową co jest nawet dla mnie słyszalne. Mnie dodatkowo przypadł zaszczyt poznania cuenkanskiego.
      I dzięki za zainteresowania. Muszę przyznać, że Ty mnie najbardziej motywujemy do kolejnych ekwadorskich opowieści. 🙂

      Polubienie

  2. Tacy ludzie z dołu, z ich prostym postrzeganiem rzeczywistości są ogromnym źródłem wiedzy o życiu w danym miejscu. Ich wiedza o życiu w Ekwadorze nie jest zakłamana przez dobrobyt. Super, że możesz się od nich uczyć.

    Polubienie

      1. Właśnie, mnie czasem taka rozmowa z człowiekiem naprawdę przywraca do pionu. Zaczynam sobie wtedy myśleć, że za dużo chcę od życia, że trzeba zmienić oczekiwania. I będę wtedy szczęśliwsza.

        Polubione przez 1 osoba

        1. Pełna zgoda. Warto spojrzeć na tych ludzi z perspektywy prostoty życia. Szczęście to rzecz definiowana przez każdego inaczej. A jednak gdy odrzucimy gonitwę za nim to okaże się, że mamy go na wyciągnięcie ręki. 🙂

          Polubione przez 1 osoba

  3. Podejrzewam że taki podział jest na każdej szerokości geograficznej i nawet odrobinę się nie zaciera…U nas jest inaczej? Nie… Czy to sprawiedliwe? Nie odpowiem bo musiałbym ostro klnąc… Jedno co jest normą to to, że im człowiek biedniejszy tym serce ma hojniejsze…-ale to taka moja prywatna obserwacja…A teraz idę jęczeć z bólu…

    Polubione przez 1 osoba

        1. Ktoś kiedyś w USA bodajże już takową rewolucję wróżył… I tak dziwne że te najniższe klasy do tej pory się nie zbuntowały przed jakby nie było niesprawiedliwością… Z drugiej strony mam takie wrażenie, że człowiek biedny,albo może lepiej powiedzieć mniej majętny, bo nie lubię słowa biedny (biedni są tylko ludzie bez serc) przyzwyczaja się że jest kopany w dupę przez los i nawet nie próbuje podnosić głowy… Ech,ale się kuźwa temat rozwiną…

          Polubione przez 1 osoba

        2. Tez nie lubię słowa biedny. Gdzieś słyszałem, że człowiek może znieść wiele dotąd dopóki ma co do garnka włożyć. Jeśli jednak i tego mu zabraknie to i takie życie straci swoją wartość i wtedy ludzie ruszą na szańce w obronie tego co im jeszcze zostało czyli dumy.

          Polubione przez 1 osoba

  4. W połowie lat 70′ ub.w. do polskiego aresztu trafił Szwed za gwałt na Polce (wtedy Szwedzi przyjeżdżali do Polski na weekend, bo tu był najtańszy bur.el). W więzieniu postanowił się nauczyć j. polskiego, a potem podjąć pracę w Polsce w charakterze konsultanta handlowego (był po studiach ekonomicznych i prowadził u siebie firmę). Pracy nie dostał, bo chociaż biegle mówił i pisał po polsku, to był to język … slangu i grypsery więziennej. 😉

    Polubienie

  5. Dzięki Tobie poznaję zawiłości tamtejszego życia, jeszcze trochę i będziesz poliglotą, a może jeszcze jakiś język po drodze Ci sie trafi?
    Powiem szczerze, ze w pracy czasem lepiej sie dogaduje ze zwykłymi zjadaczami chleba, niż z tymi, którzy uważają sie za wyższe sfery…

    Polubienie

  6. Dobrze jest poznac zyciorys Stalina,jeden z nielicznych dyktatorow,ktory umarl smiercia naturalna….znal historie i nie mial zludzen co do milosci,szczescia i oczekiwan.W kazdym miejscu na swiecie wszystko mozna kupic za kase.Podgladanie innych,daje satysfakcje,gdy sie siedzi szczebelek wyzej i frustracje jak sie siedzi szczebel nizej.Te oczucia towarzysza ludziom od czasu jaskiniowcow i nic sie nie zmienilo.Mozna zawsze poprawic sobie samopoczucie jak sie trafi do kolka wzajemnej adoracji.Wlasnie ukonczylem jeden z moich experymentow ,ktory zakonczyl sie splodzeniem okreslenia…”Polski napoleonizm”.Smutne to…Polska przestaje istniec.

    Polubienie

    1. Z góry pole widzenia zawsze jest większe. Problem w tym, że zawsze się znajdzie ktoś kto pod tobą kopie. Czuje się dobrze tu gdzie jestem.
      Do Polskiego napoleonizmu trudno misie wypowiedz. Nie znam eksperymentu a w ciemno strzelać nie lubię.

      Polubienie

  7. Chetnie poczytal bym cos z „wyzszych polek”….tam sa rodzynki zycia,umiejetnie ukrywane przed maluczkimi.Geniusz tkwi w pieniadzu,to on czesto odbiera czlowiekowi rozum.Bez rozumu ale z pieniadzem da sie zyc.Jak nie ma kasy mozna sobie stworzyc swiat marzen,fantazji i umiera sie z zalem,ze sie nie bylo „bogatym”.Moja filozofia: Co oko zobaczylo,zaden zlodziej ci nie ukradnie.

    Polubienie

Dodaj komentarz

Blog na WordPress.com.

Up ↑

mo mnsoor blog

Website News

pk 🌍 MUNDO

Educación y cultura general.

Staircase Heaven

Modern Staircase & Balustrade

NA SATURNIE

jestem na innej orbicie, a tu jest chaos

Pisane Kobiecą Duszą 💋

Witryna Internetowa Pisana Kobiecą Duszą*** The website has a google translate. A google translate is below***

Listy i [inne] brewerie.

"Plus ratio quam vis".

kosmiczne lata

papa was a rolling stone

notatki na mankietach

mysli szybkie, mysli smiale, wszystkie mysli duze i male...

𝓛𝓾𝓼𝓽𝓻𝓸 𝓬𝓸𝓭𝔃𝓲𝓮𝓷𝓷𝓸ś𝓬𝓲 - 𝓴𝓪𝓵𝓲𝓷𝓪𝔁𝔂

𝒯𝑜 𝓃𝒾𝑒 𝒿𝒶 𝒷𝓎ł𝒶𝓂 𝐸𝓌ą 𝒯𝑜 𝓃𝒾𝑒 𝒿𝒶 𝓈𝓀𝓇𝒶𝒹ł𝒶𝓂 𝓃𝒾𝑒𝒷𝑜 𝒞𝒽𝑜𝒸𝒾𝒶ż 𝒹𝑜𝓈𝓎ć 𝓂𝒶𝓂 ł𝑒𝓏 𝑀𝑜𝒾𝒸𝒽 ł𝑒𝓏, 𝓉𝓎𝓁𝓊 ł𝑒𝓏 𝒥𝑒𝓈𝓉𝑒𝓂 𝓅𝑜 𝓉𝑜, 𝒷𝓎 𝓀𝑜𝒸𝒽𝒶ć 𝓂𝓃𝒾𝑒

Myśli (nie)banalne Joanny

Moje spojrzenie na świat

FacetKA

... bo ktoś musi nosić spodnie!

rymki i nie tylko

Przed wejściem tutaj nie musisz konsultować się z żadnym lekarzem, farmaceutą, a nawet z rodziną, gdyż treści tu zawarte z pewnością nie zaszkodzą Twojemu zdrowiu i życiu,