Czas start. Dom za pół roku. My w tym czasie ciągle pracowaliśmy gdzieś tam daleko od miejsca budowy. Musieliśmy zdać się na naszego architekta i budowlańca w jednej osobie. Ustaliliśmy warunki przelewów, które miały następować po zakończeniu kolejnej fazy budowy. Postępy miały być poparte zdjęciami.
Nie było to oczywiście najszczęśliwsze rozwiązanie ale w tym konkretnym momencie nasze opcje były mocno ograniczone. Słyszeliśmy sporo opowieści o wirtualnych budowach, takich, które powstawały tylko na podstawie zdjęć z innych placów budów by wyciągnąć pieniądze od inwestorów. Czuliśmy jednak, że naszym ludziom możemy zaufać.
Nasz plan działał. Otrzymywaliśmy zdjęcia co jakiś czas, pokazujące postępy. W zamian my przesyłaliśmy kolejny raty. Zdjęcia nie pozostawiały żadnych zastrzeżeń co do budowy i jej miejsca. Nasi znajomi jakby przeczuwali nasze obawy zatem każda fotografia zawierała również panoramę okolicy.
Budowa niestety przedłużyła się, co nie do końca było winą architekta. Pora deszczowa skutecznie ograniczała jego działalność w związku z czym harmonogram musiał ulec korekcie. Nam to nawet pasowało, bo zaplanowaliśmy nasz przyjazd, znając tutejsze realia, z dwumiesięcznym opóźnieniem. Mimo to budowa w dalszym ciągu trwała.
Nie mogliśmy, z uwagi na nasze zobowiązania za wielką wodą, pozostać do zakończenia. Ono przesuwało się coraz bardziej, co nie robiło nam wielkiej rolnicy bo na tym etapie nie byliśmy gotowi na przeprowadzkę.
W trakcie tego pobytu postanowiliśmy jednak urządzić tradycyjną parapetówkę. Tutaj to wyglada inaczej. Zaprasza się bowiem nie tylko znajomych ale również wszystkich robotników budowlanych, którzy brali udział w realizacji naszego przedsięwzięcia. Mam wrażenie, ze w sumie było mniej więcej sześćdziesiąt osób. Impreza ta nazywa się tutaj Łasipaczana. Nie znam pisowni, więc to jej fonetyczny wygląd. Ma ona dwa cele do spełnienia. Pierwszy to podziękowanie robotnikom za trud włożony w budowę. Drugi to oczywiście uwolnienie miejsca od wszystkiego co złe. Stąd wszyscy robotnicy muszą być zaproszeni bo ten niezaproszony mógłby rzucić na nas jakiś urok. Nie tyle na nas co oczywiście na nasz dom.
Impreza nie mogła się odbyć bez alkoholu. Miałem wreszcie przyjemności poznać ichnią wódkę pod nazwą Zhumir. Robi się to na bazie trzciny cukrowej, zatem jest lekko słodkawe. Ma swoje czterdzieści oczek ale ponieważ jest słodkie to ich aż tak bardzo nie czuć. Mieszają to z colą co powoduje, że się to świetnie pije niczym soczek. Zwala z nóg niespodziewanie, o czym sam się przekonałem. Dotrwałem do końca biesiady, mocno jednak “zmęczony”.
Po zakończeniu imprezy wszyscy już wiedzieli co to znaczy „na zdrowie”, a ja poznałem hiszpański odpowiednik czyli Salud.
No to na zdrowie i salud.
Nasi budowlańcy też mają swoje „uroki”. Upierdliwym klientom potrafią zostawić cuchnącą niespodziankę trudną do umiejscowienia i zlikwidowania.
PolubieniePolubienie
W naszym przypadku okazało się, źe architekt może i w tym zawodzie był dobry ale jako nadzorca zdecydowanie się nie nadawał. Ale o tym później.
PolubieniePolubienie
Ryzykanci z Was. Ja tutaj nie ufam nawet majstrom od wymiany koła. Hydraulicy przychodzą bez narzędzi. Dobrze odczyniliście uroki.
PolubieniePolubienie
To są uroki trzeciego świata. Im dłużej tu jestem tym bardziej dostrzegam, że lubią nas tutaj bardzo ale kochają nasze pieniądze. 🙂
PolubieniePolubienie
Czyli wszędzie parapetówki podobne, może jednak mniej liczne…
Chyba zwariowałabym z niepewności, nie widząc na żywo rezultatów.
PolubieniePolubienie
Impreza była niezła choć „męcząca”. Trochę to oczekiwanie było denerwujące. W życiu czasami trzeba zaryzykować.
PolubieniePolubienie
Zhumir zatem działa podobnie, jak gin – dobrze się pije, a skutki odczuwa się, gdy wcale się ich nie spodziewasz 🙂
Podobno uroczyste obchodzenie czegokolwiek (także urodzin) przed czasem przynosi pecha. Mam nadzieję, że u Was tak nie było…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jak już to napisałem to ta nasza parapetówkę raczej przypominała wiechę, która się organizuje jeśli dobrze pamietam po tym jak się strop zawiąże.
Generalnie na pecha narzekać nie mogę. Odbija się trochę brak dostatecznej wiedzy. Ale i o tym napisze.
PolubieniePolubienie
Świetny wpis, czułam się Tobą na tej imprezie. Dobrze, ze i bawić potrafisz się. Nadal podziwiam wasz wybór, decyzję. Jest w tym dużo ekscytacji. No to salud, Marku!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Bawić? Basiu dobre towarzystwo i fajna muzyka, trochę, powtarzam trochę, procentów i nie schodzę z parkietu. Czuje, źe i ty byś się dobrze bawiła.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
I ja tak myślę
PolubieniePolubienie
No to do zobaczenia na jakiejś wspólnej imprezie.😃😄😎😀
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Yessss
PolubieniePolubione przez 1 osoba
To napisz teraz proszę ile tam już mieszkacie? Gdzieś chyba to padało, może nawet ja sama o to pytała, ale……nie pamiętam:))
PolubieniePolubienie
Nic nie szkodzi. Z przerwami siedem lat.
PolubieniePolubienie
W sensie w ogóle w Ekwadorze.
PolubieniePolubienie
Sorry, nie bardzo rozumiem.
PolubieniePolubienie
A nie zrozumiałeś, bo wrzuciłam osobne komentarze, zamiast jeden. Chodziło mi o to, ile lat mieszkasz w Ekwadorze, bez względu na miejsce. Ale już mi odpowiedziałeś:) Dziękuję. 7 lat to bardzo dużo, to już powinieneś mówić po hiszpańsku płynniej!:)))) (taki mały pstryczek:-)
PolubieniePolubienie
Przyjmuję ten pstryczek i biorę go na klatę. Nie będę szukał wytłumaczeń, powiem tylko, że większość Ekwadorczyków, z którymi utrzymuje jakieś relacje, mówi po angielsku. To mi niczego nie ułatwia. 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
To prawda, ale hiszpański jest taki ładny!:)))
Ja bym bardzo chciała mieć motywację, żeby się zmuszać do nauki. Nie mam. Jedyna to ta, żeby Tobie odpowiedzieć na komentarz:)
PolubieniePolubienie
Nie wiem dlaczego,ale czytając ten tekst ożywiłem się gdy wspomniałeś o alkoholu 🙂 🙂 Nawet i tam pije się na wianek 🙂 Ale gdzie budowa tam i bez alkoholu się nie obędzie 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Opowiem Ci zabawną historie. Przywiozłem z Polski nasz alkohol. Poczęstowałem nim znajomego Ekwadorczyka. Bardzo mu smakował. Jeden z kolejnych kieliszków przelał mi się. Mój znajomy zlizał przelany alkohol ze stołu. Pod tym względem są nam dość bliscy. 😃😃😃
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Mam wrażenie że zamiłowanie do alkoholu to jest to co łączy cały świat 🙂 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Opite i niech sie dobrze mieszka!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dzięki.
PolubieniePolubienie