Wyszedł Tadek przed kaplice By odświeżyć mózgownice Od myślenia łeb mu pęka Wielka zżera go udręka Bo mu kasy wciąż brakuje Gdy wydatki swe sumuje Zanim wkroczył na ulicę Spojrzał jeszcze na tablice Gdzie bezdomni się wpisują Ile jutro mu darują Lecz i tutaj brak jest datków Wyssał wszystko z babć i dziadków Już nie... Czytaj dalej →