Droga do mojego domu prowadzi w sporej mierze między pastwiskami. Z głównej drogi odchodzi relatywnie szeroka bita droga. Pierwsze dwa kilometry to po jednej stronie stromy spadek a po drugiej wzniesienie. Im bardziej poruszamy się jednak do przodu, teren powoli się wyrównuje. Na tych pierwszych kilometrach można spotkać pare zabudowań i domostw. Potem już tylko pola i gdzieniegdzie jakiś dom. Dwukrotnie po drodze trzeba przejść most przez rzekę, która spływa z okolicznej góry.
Często pokonuje te trasę, mniej więcej raz w tygodniu pieszo. Całość to około pięciu kilometrów. Taki niezły spacer gdy nie pada, co ostatnio dość często nam dokucza.
Kiedy jednak robimy tygodniowe zakupy to wtedy nie ma już innego wyjścia, trzeba zdać się na znajomego taksówkarza. Jeśli on jest akurat zajęty podsyła nam swojego ojca, też taryfiarza. A jeśli i on jest nieosiągalny wtedy pomaga nam wujek, kolejny
kierowca taksówki. Zdarzyło nam się, że żaden nie miał czasu a my objuczeni jak wielbłądy nie byliśmy w stanie wspiąć się pod górę, co wtedy? Z odsieczą pospieszyła szanowna rodzicielka i swoim pick-upem szczęśliwie dowiozła nas do domu. Mówię szczęśliwie, bo działo się to już po zmroku a droga pod górę ma to do siebie, że sporo na niej zakrętasów i to wcale nienależących do tych z gatunku przyjemnych. „Mama” jednak zdała egzamin na piątkę czy jak to dzisiaj ktoś by powiedział na szóstkę.
Ostatnio wiózł nas szanowny papa, który tą drogę zna jak własną kieszeń, w końcu wozi nas już kilka lat.
Krówki po pastwiskach raczej chodzą wolno, bo droga od ich jadalni odgraniczona jest drutem kolczastym. Od czasu do czasu drutu jednak nie ma i jeśli krówka zabłądziła to potem sobie po tej jezdni szybkiego ruchu urządza spacer. Krówka to jeszcze pół biedy. Ostatnio zabłądził na niej całkiem niezłych rozmiarów buhaj. O ile kobieta krowa rozumie się na przepisach ruchu drogowego i schodzi na pobocze, o tyle czupurny, naładowany testosteronem facet w postaci byka nie bardzo chce się stosować do zasad ogólnie panujących na drogach. Właśnie wyjeżdżaliśmy z kolejnego zakrętu i coś takiego nam się ukazało. Byczysko było przywiązane powrozem do drzewa na poboczu, widać gospodarz obawiał się jego jurności. Bydlę zatarasowało całą drogę nic nie robiąc sobie ze zbliżającego się pojazdu. Negocjacje w formie klaksonu dały jedynie tyle, że szanowny buhaj, wykonał gest Kaczyńskiego do opozycji, odwrócił się do nas tyłem, podniósł ogon i niczym smok z pyska, buchnął spod niego czymś bardzo rzadkim i bardzo zielonym.
Chcąc, nie chcąc nasz kierowca zmuszony był wyjść w celu usunięcia intruza z drogi. I tu kolejna niespodzianka, widać byk w poprzednim życiu brał udział w korridzie, bo natychmiast się odwrócił spuścił łeb do ataku coś fuknął nozdrzami i ruszył na spotkanie z naszym taryfiarzem. Dobrze, że ten miał kija w ręce, którym przeciął powietrze. To dało do myślenia bestii. Na chwile się zatrzymał co umożliwiło kierowcy uwolnienie powroza z palika i ucieczkę do samochodu. Byk jakby zaskoczony wolnością, odpuścił. Tym razem klakson przekonał go aby zejść nam z drogi. W podzięce za wolność, gdy go mijaliśmy bodnął „dobrotliwie” tylny błotnik zostawiajac na nim „miłosne” wgniecenie.
O drodze powrotnej naszego taryfiarza nic mi nie wiadomo.
Świetna historia 🙂 Trzeba polecić naszych taryfiarzom, którzy cięgiem narzekają na Ubera. A co by powiedzieli, gdyby mieli do czynienia z buhajami 🙂
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Sama widzisz, życie tutaj jest pęknę niespodzianek.🙂
PolubieniePolubienie
Takiej corridy to raczej się nie spodziewałam. Niemniej, przygoda życia zaliczona.
Nie chciałabym mieszkać na górze, bo codziennie trzeba dźwigać, wchodzić, schodzić… Moja znajoma tak mieszka, zimą musi zostawić samochód na dole, bo lód i śnieg, więc wszystkie zakupy wnoszą na plecach w plecaku.
Kłaniam się pięknie
PolubieniePolubienie
U mnie przez cały ro nie ma śniegu. Nie grozi mi więc brak możliwości dojazdu. Chociaż….raz padało pare dni i osunęła się ziemia tarasując drogę.
Coś za coś. Powietrze mam tu takie o jakim można w mieście tylko pomarzyć. No i ta cisza.
Inkańskie pozdrowienia zaszłam.
PolubieniePolubienie
U nas w Polsce też takie buhaje, ale dwunożne, chodzą nocą po ulicach i kopią w samochody parkowane pod blokami. 😉
Jeżeli masz wodę w domu i zamrażarkę, to ja bym tylko raz na miesiąc zjeżdżał na zakupy.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Mam to wszystko. Odczuwam potrzebę wysiłku fizycznego. Stąd dwa razy na tydzień to dwadzieścia kilometrów, które utrzymuje mnie w wadze.
Szczerze, tutaj narodowców nie ma.
PolubieniePolubienie
Tak myślałem, że spacer plus piękne widoki górskie przemawiają za tym, aby nie siedzieć bezczynnie.
A te nasze dwunożne buhaje to nie tylko narodowcy, ale i zwykłe chlajusy po piwku, albo czymś co daje lepszego kopa.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
To jest kolejna rzecz, której tutaj nie widzę. Nikt tez nie prosi o pare groszy na następne piwo. A spacer to w trakcie tygodniowego lenistwa to jedyna rzecz, mająca w podtekście wysiłek.
PolubieniePolubienie
No, nie chciałabym spotkać takiego byka na drodze, zwłaszcza gdybym wracała piechotą, dzięki za takie atrakcje …
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jak szaleć to szaleć. W życiu trochę adrenaliny też jest potrzebne.😄😃😀
PolubieniePolubienie
Czytałam z wielkim zaciekawieniem. Przygód to Ty masz wiele, jak nie lekarze toczący jajo, to buhaj ziejący z nozdrzy na środku uczęszczanej wylotówki. Moc atrakcji
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Buhaj g(ł)ównie ział odwrotną do nozdrzy stroną 🙂
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Ożeż, to jeszcze gorzej!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ział, ział i nie było mu do żartów.
PolubieniePolubienie
Toście strachu się najedli
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wszystko dobre co się dobrze konczy🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wyglądało to jak….biopaliwo😃😃😃
PolubieniePolubienie
No mówię ci Basiu, na nudę nijak nie mogę narzekać.😄😃🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
I dobrze. Czujesz, żeś żyw!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
W zależności od tego czy mieszkasz na północy Ekwadoru, czy na południu wracał przez Kolumbię, lub Peru 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ano na południu. Musowo wracał przez Peru. 🤣😂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
No proszę,a u nas się zastanawiają nad przywróceniem „bykowego” 🙂 🙂 🙂 Gdyby zakopianka była zakorkowana takimi bykami to może kierowcom dało by to do myślenia 🙂 A u nas na trasie można jedynie jałówki spotkać a i to mówią z obcym akcentem i chcą 100 złotych za numerek… 🙂
PolubieniePolubienie
Ale Ci tam fajnie :-)))
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Czasami tęsknie…coraz rzadziej jednak
PolubieniePolubienie