Janusz Korwin-Mikke definitywnie nie należy do ludzi, których, gdybym go znał, chciałbym zaliczyć do grona przyjaciół. Jego zachowanie i przemyślenia często sprawiają, że ma się wrażenie iż pomyliły mu się czasy, w których żyjemy. Na jego obronę trzeba jednak stwierdzić, że wielu naszym tak zwanym politykom czasy zupełnie się pomieszały, zatem pan Janusz nie jest w tym odosobniony. Swoimi wypowiedziami napewno nie zyskuje sobie zwolenników. Od czasu do czasu nad tymi jego poglądami warto się zastanowić, jak choćby nad jego felietonem, którego jak zwykle dostarczyła mi Angora. Oto on:
Dobry pies podwórzowy powinien być zły. A jaki powinien być dobry ojciec? Czy taki, który podsuwa dziecku cukierki, odrabia za niego zadania domowe, pozwala całymi dniami bąki zbijać – czy taki, który pilnuje porządku, który przyleję klapsa za nieposłuszeństwo – a za poważne wykroczenie zleje syna nawet pasem? Proszę odpowiedzieć na to pytanie….A jaki jest dobry rząd? Czy taki, który robi to, co chcą jego obywatele, przekupuje rozmaitymi dotacjami, czy jakimś 500+ – czy rząd, który pilnuje prawa i porządku, zmusza do przestrzegania nielicznych może, ale rozsądnych przepisów – a morderców posyła na szubienice? Bo każdy ma prawo do życia od poczęcia do naturalnej śmierci – ale dla mordercy naturalna jest smierć na szubienicy, a nie we własnym łóżku! A jaki jest dobry konsument? Czy dobry konsument to człowiek, który bez protestu kupuje co mu się wciska, kupuje szybko byle co, bo mu się spieszy, jest tolerancyjny dla fuszerki – czy ten facet ( a raczej najczęściej kobieta!!), który bardzo długo i starannie wybiera towar, by kupić najlepszy i najtańszy, ujawnia wszelkie fuszerki, a w przypadku chamskiego oszustwa pozywa producenta do sądu? Bo mu się chce walczyć o swoje?! Oczywiście dzieci chcą mieć dobrego tatę, „obywatele” – miły i sympatyczny rządzik, producenci – grzecznego i potulnego konsumenta. Tylko potem wyrastają rozpuszczone szczeniaki, rozbestwieni obywatele domagający się: ” Czy się stoi czy się leży, dwa tysiące się należy”, i producenci wymuszający na rządzie, by – jeśli obywatele nie chcą kupować ich bubli – okładał cłami lub wręcz nie wpuszczał do kraju zagranicznej konkurencji? Dzieci, gdy wyrosną, zaczynaja doceniać ojca, który nie był dla nich pobłażliwy. Te, które miały ojców pobłażliwych lądują zazwyczaj w rynsztoku. I jest zupełnie obojętne, co o swoich dobrych tatusiach myślą. Obywatele po jakimś czasie zaczynaja cenić surowego króla czy silnego prezydenta. A ci, którzy mieli pobłażliwych władców, już na ogół mają innych, na ogół obcych. Przy czym, uwaga: kogo najbardziej kochali Polacy pod zaborami? Pruskiego Kajzera, Ruskiego Cara – czy przemiłego Cesarza i Króla, Franciszka Józefa? A pod jakim zaborem żyło się ludziom najgorzej? Gdzie panowała największa bieda? W Królestwie Galicji i Lodomerii – czyli właśnie w zaborze austriackim! I warto o tym pamietać. Niestety: nie ma siły, by przekonać producentów, że jest dla nich korzystne, by konsumenci byli kapryśni. Bo jeśli konsumenci kupują wszystko, jak leci, to producenci zaczynaja produkować bez zahamowania – i potem, gdy spotkają z producentami z innych krajów, nie wydelikaconych jak laleczki – padają jak muchy. Nie da się. Równie trudno też, na przykład, przekonać sarny, że są zgrabne i szybkie – dzięki temu, że wilki co jakiś czas , jakaś doganiają i zjadają… Każdy by chciał wylegiwać się w puchu i jeść kiełbasę z cukierkami. Tylko: miłe złego początki… I dlatego producentów musimy kochać, musimy pozwalać im zarabiać – ale pod żadnym pozorem nie wolno pozwolić, by producenci ( wszystko jedno: kapitaliści czy związki zawodowe!!) mieli cokolwiek do gadania przy tworzeniu ustaw! Bo niewątpliwie ustanowią przepisy, które pozwolą im bezkarnie produkować drogo i źle. A z kim są w Polsce OBOWIĄZKOWO konsultowane WSZYSTKIE ustawy? Z pracodawcami i związkami zawodowymi!!! I przestańmy dawać się nabierać na gadaninę o „ochronie polskiego przemysłu”. Musimy być surowymi konsumentami. Z tym trzeba natychmiast skończyć.
Osobiście wydaje mi się, że najwyższy czas abyśmy wszyscy zrozumieli, że ” czy się stoi, czy się leży…” doprowadziły nas do bankructwa. Chyba, że jeszcze raz chcemy przerabiać „terapię szokową”. Następna może albo raczej napewno będzie jeszcze bardziej bolesna.
Angora nr.42 (1374), 16 października 2016 rok. Felietony Niekontrolowane. Dobry ojciec, dobry rząd. Janusz Korwin-Mikke.
Dodaj do ulubionych:
Lubię Wczytywanie…
Skomentuj