Kolejna kompromitująca porażka i kolejny blamaż w pojedynku z niżej notowaną rywalką, każe mi sądzić, że kariera naszej najlepszej tenisistki powoli się kończy. Jako kibic sportowy wdzięczny jestem za emocje jakich dostarczała nam pani Agnieszka w ciągu kilku ostatnich lat. Jako tenże kibic muszę jednak stwierdzić, że jej postawa w ostatnich występach była olbrzymim zawodem. Kontuzje w sporcie są rzeczą naturalną i nikt nie jest od nich wolny. Sądzę jednak, że zwalanie swojej postawy na kłopoty zdrowotne nie jest do końca prawdą. Sport wyczynowy to ciężka praca, bez której można zapomnieć o wynikach. Samo nazwisko czy wysokie rozstawienie nie wygrywa, konieczny jest wysiłek, gryzienie kortu, czy trawy w przypadku innych dyscyplin. W moim przekonaniu naszej gwieździe tenisa brakuje motywacji bo jak sama stwierdziła „ona sama starzeje się a młodzież jest coraz bardziej silniejsza”. Ciekaw jestem co mają na ten temat do powiedzenia chociażby Venus Williams czy Świetlana Kuzniecowa, które skończyły już dawno temu trzydzieści lat i w dalszym ciagu liczą się w tenisowym świecie. Takich przykładów jest więcej, wziąłem dwie pierwsze z brzegu i specjalnie pominąłem Serenę Williams bo wielu obserwatorów sportu ma zastrzeżenia do jej podobno męskich genów. Agnieszka w kontekście Venus i Swietłany to juniorka tylko, że brakuje jej chęci. Trudno się dziwić bo konto bankowe nie swieci pustakami i nie zachodzi potrzeba do przemęczania się na korcie. Być może pan Wiktorowski, jej trener, wyzwolił ją z objęć i presji zbyt wiele wymagającego od niej ojca, dając jej komfort psychiczny. Sądzę jednak, że zebrał on owoce pracy rodzica naszej sportsmenki, sam po trosze przyczyniając się do jej łagodniejszego podejścia do reżimu treningowego. Problem z motywacją to jednak przede wszystkim sfera mentalna i wygląda na to, że i w tym aspekcie pan Wiktorowski ponosi w tym roku sromotna klęskę. Nie trudno zauważyć, źe Agnieszka coraz częściej koncentruje się bardziej na kształtowaniu swojego wizerunku w sferze prywatnej. Selfie z zakupów, imprez towarzyskich czy innej działalności nie związanej ze sportem świadczą, że ceni swoją popularność i wartość marketingową. Zapomina ona jednak, że wlanie te dwie rzeczy, na które niewątpliwie cieżko zapracowała, to wyniki jej osiągnięć sportowych. Nie mam pojęcia czy jeszcze komukolwiek uda się dotrzeć do psychiki naszej tenisistki i zmotywować ją do pokochania tenisa, któremu tak wiele zawdzięcza. Twierdzę zatem, źe wszystko jest w rękach naszej gwiazdy, bo to ona sama będzie musiała udzielić sobie odpowiedzi na bardzo wiele niewygodnych pytań. Jeśli miłość do gry wyparowała to może rzeczywiście lepiej zawiesić buty na kołku, tak to zdaje się określali przechodzący na emeryturę sportowcy. Wolę takie rozwiazanie niż patrzeć jak powoli stacza się w dół. Dzięki jednak za wiele emocji i powodzenia w życiu prywatnym.
Skomentuj