Często zapraszamy znajomych z Cuenki aby nas odwiedzili. Większość z nich to tu poznani Amerykanie, którzy wyjechali ze Stanów w poszukiwaniu bardziej ekonomicznego stylu życia. Wielu z nich znalazło się w Ekwadorze bo miejsce to jest doskonałym punktem wypadowym w głąb Ameryki Południowej. Ekwador stał się interesujący dla Amerykanów odkąd zainteresowały się nim portale internetowe zajmujące się klasyfikowaniem państw pod względem warunków życia, szczególnie z punktu widzenia emerytów. Populacja obcokrajowów w Ekwadorze rośnie z roku na rok co oczywiście powoduje rownież wzrost cen nieruchomosci. Nas to jednak już nie dotyczy bo co mieliśmy wydać juz wydaliśmy, teraz chcemy zwolnienia i więcej czasu dla siebie. Odwiedzają nas zatem znajomi, większość z nich z ciekawości. Juz wspominałem, że nasz dom położony jest na przedgórzu Andów i dojazd do niego, aczkolwiek nie jest niemożliwy, to jednak daleko mu do autostrady. Droga jest wąska co powoduje, że mijanie jest tylko możliwe w paru miejscach. Nie ma jednak na całym odcinku jakichś niebezpiecznych serpentyn czy temu podobnych niespodzianek. Droga jest o charakterze bitej nawierzchni co powoduje, że ulewne deszcze często pogarszają jej stan. Pewnie dlatego mieszkanie w takiej okolicy jest nie dla każdego. I to właśnie powtarzam naszym gościom. Dokonaliśmy takiego a nie innego wyboru aby uciec od cywilizacji i pożyć trochę w zgodzie z naturą z dala od problemów codzienności wielkich miast. Lubimy tą ciszę, ten spokój i głos rzeki, która jest granicą naszej posesji. Zawsze jednak ciekawi nas opinia naszych gości na temat okolicy, w której zdecydowaliśmy się osiedlić. Zanim jednak odwiedzający nas wejdą w nasze progi muszą pokonać te pięć kilometrów delikatnie mówiąc byle jakiej drogi. To powoduje, że każdego pierwszy odruch jest wynikiem przeżyć na trasie dojazdowej. Najczęstszym określeniem naszego wyboru jest stwierdzenie, że jesteśmy szaleni, co oboje z żoną odbieramy jako komplement. Potem jednak następuje tyrada nieocenzurowanych określeń naszej drogi by zmienić się w swego rodzaju zachwyt po wejściu na posesje i do domu. Cisza, spokój, widoki powodują u większości zrozumienie czego właśnie to miejsce nas tak zauroczyło. Właśnie, u większości. Ostatniego weekendu odwiedzili nas znajomi ze Stanów, którzy spędzają parę tygodni w Ekwadorze i gdy się dowiedzieli, że już tu mieszkamy koniecznie chcieli się z nami spotkać. Ona Polka z urodzenia, on Ekwadorczyk. Mieszkają na stałe w Stanach ale jego ciągnie coraz bardziej do swojej ojczyzny. Umówiliśmy się zatem, że spotkam ich w hotelu i z tamtąd udamy się do nas na obiad. Nie będę tu wszystkiego opisywał ale te ostatnie pięć kilometrów na długo chyba pozostanie w mojej i ich pamięci. Moja krajanka kompletnie straciła kontrolę nad swoimi emocjami. Najgorsze jednak było to, że jej stan emocjonalny udzielał się i mnie, i jej mężowi, który dodatkowo był kierowcą. No cóż, nie wszystko da się przewidzieć. Moja krajanka okazała się być kimś dla kogo ani to miejsce, ani ten spokój nie prezentują tego co jest dla nas tak ważne. Gdy emocje trochę opadły, udało nam się jednak spędzić chociaż trochę czasu na spokojnej pogawędce. Jak to się mówi w naszym porzekadle: wszystko dobre co się dobrze kończy. Oni szcześliwie dotarli z powrotem do hotelu, a my w krainie ciszy kontemplujemy wartości, które są ważne dla nas. Bo taka nasza uroda, wszyscy różnimy się i chodzi o to aby tolerować i szanować innych styl i sposób życia.
Skomentuj