Mostowe zebranie i wspomnienia z przeszłości

Podczas jednej z naszych wizyt w Ekwadorze poznaliśmy Milana prawdziwego Słowaka ze Słowacji nie mylić z Czechosłowacją. Utrzymywaliśmy ze sobą kontakt e-mailowy bo i on myślał o przeprowadzce do Ekwadoru. Jakoś rok temu na wiosnę odwiedził nas i zakochał się w okolicy. Tak się tez złożyło, że sąsiadki kuzyn mieszkający w okolicy musiał się przeprowadzić na drugi koniec Ekwadoru. To spowodowało konieczność sprzedaży domu. Milan skorzystał z okazji i wkrótce transakcja doszła do skutku. Mamy zatem w naszej enklawie jeszcze jednego obcokrajowca. Milan ma specyficzne podejście do rzeczywistości i na swoje potrzeby za wszystko co się dzieje poza jego kontrolą oskarża bliżej nikomu nieznaną grupę pod nazwą Big Boys. Mieszczą się w niej wszystkie najgorsze męty tego świata. Gdy Milan rozkłady owy układ na części pierwsze to okazuje się, że sporo jest w nim towarzystwa, które i nam obrzydza życie tyle, źe jego krąg złych ludzi do odstrzału jest kapkę większy. Piszę o tym tylko z tego powodu, że nasz słowacki sąsiad dał się juz wszystkim poznać ze swoimi poglądami i jak się coś złego dzieje to wszyscy wiedza, że to wina Big Boys. Wywołuje to czasem mniej czasem więcej śmiechu ale najważniejsze, że kolega się nie obraża. 

Na naszej drodze do cywilizacji, w jej połowie znajduje się drewniany most, który pamięta napewno zamierzchłe czasy. Ów most z racji swego sędziwego wieku ma swoje lepsze i gorsze dni. Jest zatem pieczołowicie pielęgnowany, tyle że najtańszym kosztem. Ostatnimi laty działalność budowlana, nie tylko nasza, dała mu się mocno we znaki i w aktualnej sytuacji wymaga juz bardziej poważnego remontu. Nasi ekwadorscy sąsiedzi zwołali zatem naradę wszystkich, na których zawalenie mostu mogłoby wpłynąć negatywnie. Most ów znajduje się mniej więcej w połowie drogi do naszego domu. Do mostu droga jest jakby lepsza od mostu do nas to już inny świat. Od głównej drogi do mostu mieszka około sześćdziesiąt rodzin za mostem juz tylko dziesięć. Władza lokalna uznała zatem, że nasze dziesięć rodzin, jeśli chcemy mieć dostęp do cywilizacji,  musi partycypować we wszelkich kosztach związanych z drogą i mostem. Spotkaliśmy się zatem aby przedyskutować stopień naszej partycypacji w kosztach i ewentualnego wkładu własnej pracy. Zebranie odbywało się oczywiście w języku hiszpańskim my zatem siedzielismy sobie niemal jak na tureckim kazaniu. Co jakoś czas znajomi tłumaczyli nam co jest grane i co jakiś czas pozwalano nam na wyrażenie naszej opinii oczywiście po angielsku co znajomi tłumaczyli zebranym na ichnie bałakanie. Milan próbował znowu obciążyć wszystkich nikomu bliżej nieznanych Big Boys rozluźniając w ten sposób atmosferę. Nie żeby była ona specjalnie napięta ale trochę śmiechu nikomu nigdy nie zawadzi. Po około dwóch godzinach wreszcie osiągnęliśmy porozumienie. Wbije się pare gwoździ, zmieni kilka desek i niech się dzieje wola nieba. Spytałem zaczepnie czy nie byłoby wskazane utworzyć jakiś fundusz mostowy i płacić do niego składki żeby mieć jakieś pieniądz na wypadek katastrofy jakiejś. Okazało się, że nie ma takiej potrzeby bo jak się zawali to będziemy wtedy myśleć. Żyjemy tym co dzisiaj, co będzie jutro to daleka przyszłość po co zatem zawracać sobie głowę. Odpowiada mi takie podejście do życia bo nie lubię siė martwić jutrem. Ponieważ końcówka dotyczyła pieniędzy sporo zrozumiałem bo w pierwszej kolejności nauczyłem się liczenia po hiszpańsku. Spytano mnie jednak tak na wszelki wypadek ile zrozumiałem. Rzekłem, że prawie wszystko. Nie dali jednak za wygraną i poprosili o procentowe określenie słowa wszystko. Mam swoiste poczucie humoru i lubię trochę sobie pożartować, z czego dałem się już poznać, więc odpowiedziałem niezgodnie z prawdą, że procentowo to zrozumiałem jakieś pięć procent. Prawie wszystko w zestawieniu z pięcioma procentami wywołało efekt na, który liczyłem czyli serdeczny śmiech. Sytuacja ta przypomniała mi scenę z mojego życia. Moja kochana rodzicielka zawsze zarzucała mi i mojej żonie brak stanowczości w sprawach religijnych w stosunku do naszych dzieci. Staraliśmy się unikać drażliwego tematu ale mama zdecydowała się wybadać teren samodzielnie biorąc naszą córkę na spytki. Spytała więc babcia wnuczkę czy umie paciorek. Pytanie niezbyt szczęśliwe z naszego punktu widzenia ale ku naszemu zaskoczeniu córka bez momentu zastanowienia odpowiedziała: umiem babciu. Mieliśmy nadzieje, ze to wystarczy. Nie wystarczyło jednak, babcia poprosiła córkę o powiedzenie paciorka. To już były nie przelewki. Córka nasza jadnak pełnym spokoju głosem i przekonana o swojej wiedzy powoli i z namaszczeniem odpowiedziała: pa-cio-rek. Babcia nie była nawet w stanie skrytykować nas bo wiara naszej córki w prawidłowość odpowiedzi była powalająca. To zdarzenie zawsze przywołuje szczery wybuch śmiechu wszystkich tych, którym to opowiadam.

Chociaż musiałem udowodnić, że zrozumiałem więcej niż pięć procent z końcówki mostowego spotkania to wybuch śmiechu jaki spowodowałem świadczył o akceptacji mojego poczucia humoru. I o to chodziło.
Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Blog na WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑

Staircase Heaven

Modern Staircase & Balustrade

NA SATURNIE

jestem na innej orbicie, a tu jest chaos

Pisane Kobiecą Duszą 💋

Witryna Internetowa Pisana Kobiecą Duszą*** The website has a google translator

Listy i [inne] brewerie.

"Plus ratio quam vis".

kosmiczne lata

papa was a rolling stone

Pielgrzym

Z głową w chmurach po bezdrożach

Architektura doświadczeń

Proste doświadczenia i skomplikowana rzeczywistość

notatki na mankietach

mysli szybkie, mysli smiale, wszystkie mysli duze i male...

𝓛𝓾𝓼𝓽𝓻𝓸 𝓬𝓸𝓭𝔃𝓲𝓮𝓷𝓷𝓸ś𝓬𝓲 - 𝓴𝓪𝓵𝓲𝓷𝓪𝔁𝔂

𝒯𝑜 𝓃𝒾𝑒 𝒿𝒶 𝒷𝓎ł𝒶𝓂 𝐸𝓌ą 𝒯𝑜 𝓃𝒾𝑒 𝒿𝒶 𝓈𝓀𝓇𝒶𝒹ł𝒶𝓂 𝓃𝒾𝑒𝒷𝑜 𝒞𝒽𝑜𝒸𝒾𝒶ż 𝒹𝑜𝓈𝓎ć 𝓂𝒶𝓂 ł𝑒𝓏 𝑀𝑜𝒾𝒸𝒽 ł𝑒𝓏, 𝓉𝓎𝓁𝓊 ł𝑒𝓏 𝒥𝑒𝓈𝓉𝑒𝓂 𝓅𝑜 𝓉𝑜, 𝒷𝓎 𝓀𝑜𝒸𝒽𝒶ć 𝓂𝓃𝒾𝑒

Myśli (nie)banalne Joanny

Moje spojrzenie na świat

FacetKA

... bo ktoś musi nosić spodnie!

365 dni w obiektywie LG/Samsunga

365 days a lens LG/Samsung

rymki i nie tylko

Przed wejściem tutaj nie musisz konsultować się z żadnym lekarzem, farmaceutą, a nawet z rodziną, gdyż treści tu zawarte z pewnością nie zaszkodzą Twojemu zdrowiu i życiu,

Burgundowy Kangur

Zawiłości codzienności

Accordéon et dentelles au jardin

ou les tribulations d'Agathe Balboa de Kwacha

%d blogerów lubi to: